AMATOR PIWA PREZENTUJE - SARE HEID
Sare Heid to po szkocku ból głowy. Bardziej taką nazwę widziałbym jednak na jakimś belgijskim mocarzu w stylu tripel, czy quadrupel, niż na pięciovoltowym angielskim ejlu.
Dzisiejszy bohater to złociste i wyraźnie opalizujące piwo. Wieńczy go biała jak śnieg, wysoka czapa średnio pęcherzykowej piany, która opada w przeciętnym tempie, delikatnie brudząc przy tym ścianki. Tak więc na razie jest nieźle, ale mogłoby być lepiej.
Nasycenie CO2 jest średnie, minimalnie jednak w kierunku wysokiego bym powiedział.
Piwo ma ładny aromat chmielu o ziołowo-trawiastym zabarwieniu, za nim podążają akcenty żywicy oraz drzew iglastych. Po tych leśnych nieco klimatach do głosu dochodzi niewyraźna nuta słodowa, kwaskowe cytrusy oraz mango. W miarę ogrzewania się piwa, na wierzch coraz bardziej wychodzą owoce tropikalne i wyraźna kwiatowość. Zapach jest nader intensywny, ale trochę za bardzo perfumowy według mnie.
W smaku palmę pierwszeństwa dzierży silna kwaskowa nuta, która w skuteczny sposób odbiera radość z picia. Poza wyraźną kwaskowatością, mamy tu półpełną słodowość, trochę chmielowych klimatów, odrobinę żywicy i cytrusów. W tle średnio mocna, ziołowa, lekko zalegająca oraz nieco perfumowa i mdła goryczka, która zbytnio nie urzeka.
Piwo ma średnią pełnię i również takową treściwość, a jego największym plusem jest silnie rozbudowany aromat, który jest tak intensywny, że aż nieco mdły po ogrzaniu.
Miał to być lekki i pijalny trunek, tymczasem z pijalnością mam poważny problem, głównie za sprawą zbyt dużej ilości kwachu i mdłej goryczki.
Zdecydowanie jest to najsłabsze piwo z Pracowni Piwa jakie piłem. Nie sądzę, żeby to był efekt powolnego psucia się piwa spowodowany datą ważności (12 listopad). To piwo po prostu takie jest.
OCENA: 5/10
CENA: 7.20ZŁ (Skład Piwa)
PRACOWNIA PIWA
Piwu cześć!
Amator Piwa