Częstochowa
Częstochowa – Częstochowski Krąg Lokalny Bractwa Piwnego
Piwarnia al. NMP 31
42-200Częstochowa
Skład Rady starszych:Tomasz Gierasiński - Przewodniczący Rady Starszych
Tel. 600 751 005 - t.gierasinski@bractwopiwne.pl
Bartosz Kowalski - Zastępca Przewodniczącego Rady Starszych
Tel. 663 933 548 - bartkoval@wp.pl
Kamil Szewielewski - Sekretarz
Tel. 507 161 953 - kamil.szewielewski@gmail.com
Andrzej Grzeliński - Skarbnik
Tel. 602 311 103 - admiro@interia.pl
Zbyszko Kabziński - Specjalista ds. PR i kontaktów z mediami
Tel. 604 498 528 - zbyszko.pl@gmail.com
Spotkania – co drugą środę o 18.30
Częstochowscy pasjonaci piwa
Kiedy zapytać Arkadiusza Michalskiego, dlaczego pije piwo, odpowiada krótko: - Bo jest smaczne i zdrowe.
Nad tym, jakie piwo lubi, też się długo nie rozwodzi. - Nie mam takiego. Zimą lubię się napić portera, latem pilsa. Wszystko zależy od miejsca, czasu, towarzystwa - mówi.
A towarzystwa mu nie brakuje. 35-latek, specjalista od aparatury kontrolno-pomiarowej i automatyki w ISD Hucie Częstochowa, jest szefem częstochowskiego kręgu Bractwa Piwnego.
Bractwo to ogólnopolska organizacja, która powstała w 1995 roku, by promować piwo jako alternatywę wysokoprocentowych trunków (więcej: www.bractwopiwne.pl). Jako jedyna reprezentuje Polskę w Europejskiej Unii Konsumentów Piwa. Częstochowski krąg powstał w grudniu 2004 roku. Obecnie należy do niego 15 osób. Średnia wieku 30 lat. Jest wykładowca wyższej uczelni, policjant, optyk, są budowlańcy, handlowcy, a wokół spore grono sympatyków. Kiedy niedawno w pubie Oslo świętowali drugie urodziny, lokal pękał w szwach.
Spotykają się co dwa tygodnie właśnie w Oslo przy ul. Korczaka (pub prowadzony przez Adriana i Grzegorza Bartosików oferuje ponad 70 gatunków piw z całego świata i różnych zakątków Polski; posiada także własną markę: jasne Oslo, serwowane w butelkach i lane). Członkowie Bractwa smakują różne piwa, chwalą się zbiorami etykiet, wymieniają recepturami. Jaki mają cel? - Chcemy propagować kulturę picia piwa i kultywować tradycje związane z biesiadnym charakterem piwa - mówi Michalski.
Dlatego podczas ostatniej Nocy Kulturalnej pokazywali, jak w domu uwarzyć piwo. W lipcu ubiegłego roku zorganizowali Święto Piwa, na którym wspominali browar Kmicic i prezentowali książkę Dariusza Złotkowskiego "Dzieje Spółki Akcyjnej Browaru w Częstochowie (dawniej K. Szwede)". - Chcemy, żeby Święto Piwa stało się cykliczną imprezą, promującą małe regionalne browary - opowiada Michalski. - Organizujemy też wyjazdy, podczas których zwiedzamy browary, uczestniczymy w giełdach birofilistycznych - dodaje.
Smak zawsze będzie inny
Od niedawna do bractwa należy częstochowianin Jacek Wrona. Jest policjantem, wykładowcą w szkole policyjnej w Szczytnie. Specjalista od narkotyków, autor książek o nich (dwie wydane, trzecia w druku, czwarta się pisze), biegły sądowy. To, czym zajmuje się zawodowo, jest - nie kryje - jego pasją. Ale ma jeszcze jedną: piwo. Kolekcjonuje wszystko co jest z nim związane.
- Mam około sześciu tysięcy piwnych etykiet na butelki z co najmniej stu polskich browarów - mówi. - Najcenniejsze są dla mnie te związane z Częstochową, bo lokalny patriotyzm to ważna rzecz. Dwa lata temu, gdy już było wiadomo, że częstochowski Kmicic przestanie działać, dogadałem się ze stróżem. Dał mi tyle etykiet, ile zdołałem unieść - śmieje się.
W swojej kolekcji ma nie tylko etykiety, ale też stare butelki (np. z korkiem i porcelanową zatyczką), podstawki. Jednym z najcenniejszych gadżetów jest podgrzewacz do piwa. - Znalazłem go w antykwariacie w Poznaniu - opowiada. - Właścicielka długo nie wiedziała, do czego ten przedmiot służy, uświadomił ją dopiero jakiś stary Niemiec. To długa metalowa rura, do której wlewało się wrzątek. Potem wkładało się ją do kufla i ogrzewało piwo. W Polsce taki sprzęt był rzadkością. Dziś przecieka, ale ja i tak się cieszę, że go mam.
Jest smakoszem piwa. Lubi ciemne i szlachetne stouty, klasyczne i chmielowe lagery. - Nie pogardzę też piwami zakonników. Te produkowane przez trapistów w Belgii i Holandii są uważane za najbardziej ekskluzywne - mówi. Zaznacza jednak: - Polskie piwo jest jednym z najlepszych na świecie.
Może dlatego Wrona warzy własne piwo. Ma nawet etykietki na butelki zaprojektowane przez częstochowskich artystów: Szymona Parafiniaka i Jacka Łyczbę. - Korzystam z gotowych receptur, ale i własnych pomysłów. Robię piwa jasne i ciemne, a każde jest wyjątkowe - podkreśla Wrona. - Bo nie da się przygotować dwa razy identycznego piwa. Smak zawsze będzie inny.
Piwo warzy w piwnicy. Co na to żona? - Na początku była zdziwiona, ale teraz pomaga. Zresztą piwo uwielbia - zapewnia pasjonat.
Dodaje: - Takich domowych piwowarów jest w Częstochowie więcej. Spotykamy, wymieniamy się piwami, smakujemy je.
- Jest takie powiedzenie - przypomina Michalski, szef częstochowskiego Bractwa: "Piwo domowe jest jak babciny placek drożdżowy - zawsze jest najlepsze, chociaż za każdym razem ma inny smak...".
Browar z marzeń
Gdy jedni warzą piwo w domowych pieleszach, jest też miejsce, gdzie powstaje ono w hurtowych ilościach. W Wąsoszu koło Konopisk od kilku lat działa niewielki browar Gab (www.browargab.pl).
- Jest jedyny w regionie - podkreśla współwłaściciel Łukasz Kowalski. - To mała rodzinna firma. Założyli ją w 1993 roku moi rodzice, teraz prowadzę ją z tatą. Pierwsze piwo rozlaliśmy we wrześniu 1994 roku - opowiada. - Skąd pomysł na taki biznes? Ojcu zawsze marzył się browar i stadnina koni. Wcześniej zajmował się produkcją pieczarek. Na początku lat 90. postanowił zmienić branżę. Zaczął realizować marzenia: założył browar, a od niedawna mamy też kilka koni.
Pierwsze receptury Kowalscy dostali od firmy, która nadzorowała od strony technologicznej budowę browaru. Z czasem sami je doskonalili. Dziś produkują sześć piw: Złote, Jubilat, Mocne, Supermocne, Kamasutra i Staut. - Są różne: jasne, ciemne, pilsy, strongi. Wszystkie z jurajskich wód - dodaje Kowalski (sam najbardziej lubi piwa ciemne, na pierwszym miejscu stawia stouty).
Cała firma mieści się przy domu Kowalskich. Jest oczywiście magazyn słodu, który jest istotnym składnikiem piwa. Są kotły i kadzie, w których słód miesza się wodą, filtruje, gotuje, chłodzi, przetacza... Jednocześnie dodaje się chmiel i drożdże. Jest 13 zbiorników - każdy po 7 tys. litrów - w których schłodzone piwo leżakuje przez dwa tygodnie. Potem jeszcze raz jest filtrowane, a później rozlewane. To w butelkach się pasteryzuje (w kegach - nie). Jest wreszcie etykieciarka, do której trafiają gotowe butelki i już można wysyłać je do sklepów. - Niestety, piwa z małych browarów mają to do siebie, że trudno sprzedać je na lokalnym rynku - opowiada Kowalski. - Jesteśmy tego przykładem: długi czas najwięcej naszych produktów było w Łodzi. Chlubnym wyjątkiem jest Perła Lubelska, którą produkuje lokalny browar. Jest dostępna w okolicznych sklepach i miejscowi chętnie ją kupują. Tego u nas nie ma. Chcielibyśmy, ale nie stać nas reklamę - mówi Kowalski. - Problemem są przyzwyczajenia: ludzie uznają tylko piwo jasne pełne, nie chcą próbować innego. Są też przekonani, że piwo produkowane przez mały lokalny browar musi być gorsze.
Rocznie Gab produkuje 20 tys. hektolitrów rocznie. - Wydaje się dużo, ale to nic w porównaniu z dużymi koncernami - mówi Kowalski. - Jeden tylko browar w Żywcu produkuje na dobę tyle piwa, ile my jesteśmy w stanie uwarzyć w ciągu całego roku...
Jak zrobić piwo w domu
Przepis wg Arkadiusza Michalskiego, szefa częstochowskiego kręgu Bractwa Piwnego:
Najwygodniej kupić nachmielony ekstrakt słodowy w puszce (w sklepach internetowych 1,8 kg kosztuje ok. 40 zł). Rozpuszczamy go w gorącej wodzie, gotujemy, a następnie studzimy, by dodać drożdże. Jeśli planujemy tzw. fermentację górną, odpowiednia temperatura to 9-15 st. C, dolną - 18-24 st. Pierwsza trwa około tygodnia, druga - dwa. Po tym czasie przelewamy to, co nad osadem (tzw. zielone piwo) już do butelek lub do balonu na tzw. cichą fermentację. Po dwóch tygodniach przelewamy piwo z balonu do butelek, dodajemy do nich cukier, glukozę lub ekstrakt słodowy, aby napój nagazować. Następnie kapslujemy butelki (jest do tego specjalny sprzęt) i zostawiamy do odstania. Po dwóch tygodniach piwo nadaje się do picia, choć - jak wino - im starsze, tym lepsze.
Z 1,8-kilogramowej puszki ekstraktu słodowego można otrzymać około 20 półlitrowych butelek piwa.
Piwny słowniczek