Zamknięcie Browarów Warszawskich
30.06.2004
Królewskie, jedyne stołeczne piwo, nie będzie już warzone w Warszawie, lecz w Warce. Wczoraj z taśmy produkcyjnej browaru na Grzybowskiej zjechały ostatnie partie piwa butelkowego.
Browary Warszawskie po blisko 160 latach znikną z krajobrazu Woli. Taką decyzję podjęła wchodząca w skład grupy Heineken spółka Brau Union Polska, do której należą Browary Warszawskie Królewskie.
Choć zarząd spółki jeszcze nie zakończył negocjacji z "Solidarnością", w browarach właśnie rozpoczął się program aktywnego poszukiwania pracy. Z porad i konsultacji może skorzystać każdy z 250-osobowej załogi. Większość pracowników będzie zwolniona, tylko na nielicznych czeka praca w zakładach Grupy Żywiec, do której należy browar w Warce.
Produkcja piwa Królewskiego, jedynego warszawskiego piwa z tradycją sięgającą 1846 r., zostanie przeniesiona do Warki. Wczoraj z taśmy browaru na Grzybowskiej zjechała ostatnia partia piwa butelkowego. Ostatnim dniem produkcji będzie piątek, gdy powstanie ostatnia partia piwa puszkowego. Demontaż urządzeń rozpocznie się w połowie lipca.
- To dramat. Latami pracowały tu całe pokolenia: ojciec, syn, wnuk. Teraz przyszedł inwestor i lekką ręką przekreślił 160 lat tradycji - mówi gorzko Andrzej Spaliński, szef "Solidarności".
Królewskie dalej rządzi z Legią
Justyna Piszczek, rzecznik Brau Union Polska, przedstawia bardziej kolorową perspektywę: - Odprawy będą wysokie, sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wynajęliśmy specjalistyczną firmę, która przeprowadzi szkolenia i kursy dla zwalnianych. Będą mogli się przekwalifikować i łatwiej znaleźć pracę - uważa (sama też jest na liście zwalnianych).
Dlaczego Browary Warszawskie Królewskie zostaną zamknięte? - Nie chodzi tylko o powody ekonomiczne, choć moce browaru nie są nawet w połowie wykorzystywane. Działka przemysłowa w centrum miasta nie ma racji bytu. W biurze stoi segregator skarg od mieszkańców, którym przeszkadza zapach chmielu. Przystosowanie zakładu do unijnych norm ochrony środowiska byłoby nieopłacalne - twierdzi Justyna Piszczek.
Zapewnia, że przeprowadzka Królewskiego do Warki nie wpłynie na smak tego piwa. Co więcej, marka dalej będzie odwoływać się do warszawskości: logo pozostanie biało-czerwone, z etykiety nie zniknie król Zygmunt, a Królewskie nadal będzie sponsorem Legii (umowa z klubem skończy się za trzy lata).
Elegancki Dziki Zachód
Zajmowana przez Browary Warszawskie działka przy Grzybowskiej ma prawie 5 ha i stanowi łakomy kąsek dla inwestorów. - Na razie nie podjęliśmy decyzji, czy ją sprzedamy. Skoro jednak działalność przemysłowa nie wchodzi w rachubę, działka może okazać się nam niepotrzebna - mówi Justyna Piszczek. Teren nie jest objęty planem miejscowym. Może tu powstać cokolwiek - od kolejnego biurowca po centrum handlowe. Znalezienie chętnego na kupno wartego kilkaset milionów dolarów terenu na pewno nie będzie trudne. Ostateczną decyzję o tym, co powstanie w miejsce browaru, podejmie naczelny architekt miasta.
- Okolica, która do niedawna stanowiła Dziki Zachód Woli, aspiruje do eleganckiego zaplecza centrum. Powstały tu nowoczesne osiedla i biurowce, budowany jest hotel Hilton. Nie jestem za tym, by na działce budować osiedle, ale hotel już tak. Oby tylko nie było to kolejne centrum handlowe - mówi Andrzej Borkowski, burmistrz Woli.
Choć zarząd spółki jeszcze nie zakończył negocjacji z "Solidarnością", w browarach właśnie rozpoczął się program aktywnego poszukiwania pracy. Z porad i konsultacji może skorzystać każdy z 250-osobowej załogi. Większość pracowników będzie zwolniona, tylko na nielicznych czeka praca w zakładach Grupy Żywiec, do której należy browar w Warce.
Produkcja piwa Królewskiego, jedynego warszawskiego piwa z tradycją sięgającą 1846 r., zostanie przeniesiona do Warki. Wczoraj z taśmy browaru na Grzybowskiej zjechała ostatnia partia piwa butelkowego. Ostatnim dniem produkcji będzie piątek, gdy powstanie ostatnia partia piwa puszkowego. Demontaż urządzeń rozpocznie się w połowie lipca.
- To dramat. Latami pracowały tu całe pokolenia: ojciec, syn, wnuk. Teraz przyszedł inwestor i lekką ręką przekreślił 160 lat tradycji - mówi gorzko Andrzej Spaliński, szef "Solidarności".
Królewskie dalej rządzi z Legią
Justyna Piszczek, rzecznik Brau Union Polska, przedstawia bardziej kolorową perspektywę: - Odprawy będą wysokie, sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wynajęliśmy specjalistyczną firmę, która przeprowadzi szkolenia i kursy dla zwalnianych. Będą mogli się przekwalifikować i łatwiej znaleźć pracę - uważa (sama też jest na liście zwalnianych).
Dlaczego Browary Warszawskie Królewskie zostaną zamknięte? - Nie chodzi tylko o powody ekonomiczne, choć moce browaru nie są nawet w połowie wykorzystywane. Działka przemysłowa w centrum miasta nie ma racji bytu. W biurze stoi segregator skarg od mieszkańców, którym przeszkadza zapach chmielu. Przystosowanie zakładu do unijnych norm ochrony środowiska byłoby nieopłacalne - twierdzi Justyna Piszczek.
Zapewnia, że przeprowadzka Królewskiego do Warki nie wpłynie na smak tego piwa. Co więcej, marka dalej będzie odwoływać się do warszawskości: logo pozostanie biało-czerwone, z etykiety nie zniknie król Zygmunt, a Królewskie nadal będzie sponsorem Legii (umowa z klubem skończy się za trzy lata).
Elegancki Dziki Zachód
Zajmowana przez Browary Warszawskie działka przy Grzybowskiej ma prawie 5 ha i stanowi łakomy kąsek dla inwestorów. - Na razie nie podjęliśmy decyzji, czy ją sprzedamy. Skoro jednak działalność przemysłowa nie wchodzi w rachubę, działka może okazać się nam niepotrzebna - mówi Justyna Piszczek. Teren nie jest objęty planem miejscowym. Może tu powstać cokolwiek - od kolejnego biurowca po centrum handlowe. Znalezienie chętnego na kupno wartego kilkaset milionów dolarów terenu na pewno nie będzie trudne. Ostateczną decyzję o tym, co powstanie w miejsce browaru, podejmie naczelny architekt miasta.
- Okolica, która do niedawna stanowiła Dziki Zachód Woli, aspiruje do eleganckiego zaplecza centrum. Powstały tu nowoczesne osiedla i biurowce, budowany jest hotel Hilton. Nie jestem za tym, by na działce budować osiedle, ale hotel już tak. Oby tylko nie było to kolejne centrum handlowe - mówi Andrzej Borkowski, burmistrz Woli.
Gazeta Wyborcza
Anna Krężlewicz