Wyścig piwny
26.10.2005
Kilkudziesięciu olsztyńskich studentów od paru tygodni ściga się na... litry wypitego piwa. Wygrają ci, którzy wypiją najwięcej przez 4 tygodnie.
W czterech olsztyńskich klubach studenckich na początku października zaczęła się promocja piwa Warka. Na wzór rywalizacji sportowej na ścianach klubów wiszą tablice z rankingiem zawodników. Ci, którzy wypiją najwięcej, dostaną w nagrodę firmowy plecak albo kurtkę. Rekordzistą jest obecnie student o pseudonimie "Gumiś" - może się pochwalić 106 półlitrowymi piwami wypitymi w trzy tygodnie. Tuż za nim jest niejaki "Banan".
Negatywnie promocję ocenia Marek Ogonowski z Przychodni Psychoterapii, Profilaktyki i Leczenia Uzależnień. - Nadmierne spożywanie alkoholu zawsze niesie ze sobą ryzyko uzależnienia. Gdy dochodzi do tego rywalizacja, robi się szczególnie niebezpiecznie - przekonuje Ogonowski.
O Gumisia i innych uczestników zabawy martwi się też lekarz bariatra Beata Będzińska z Centrum Leczenia Otyłości SABA. - Przy tak dużej ilości spożywanego alkoholu studenci musieli stracić właściwe proporcje ciała - przekonuje dr Będzińska - Systematyczne picie dużej ilości piwa rozciąga żołądek i kończy się powstaniem tzw. mięśnia piwnego, czyli po prostu wielkiego brzucha.
Młodzi ludzie w pubach uważają, że w takiej promocji nie ma nic dziwnego. - Studenci zawsze pili i pić będą. Niech więc mają chociaż z tego jakąś korzyść - obrusza się Grzesiek, absolwent prawa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.
Pracownicy Luzaka - jednego z klubów objętych promocją - przekonują że "zawody" nie zwiększyły ilości sprzedawanego piwa ani nie wpłynęły na liczbę pijanych studentów. - Latem nie mieliśmy promocji, a było znacznie gorzej. Przychodzili tu np. ludzie po kilku winach z całodobowego sklepu, zdarzało się, że musieliśmy ich wyprowadzać - mówi barman.
- Promocje to nic nadzwyczajnego - dodaje Arek Blum, właściciel pubu Alchemia - U nas też można dostać fajny kufel czy inne gadżety, choć nie trzeba wypić stu butelek piwa.
Maciej Zackiewicz z Grupy Żywiec, do której należy Warka, odpowiada, że promocja pozostaje w zgodzie z literą prawa. - To nie jest wyścig - mówi Maciej Zackiewicz. - Nasz firma chce jedynie przywiązać ludzi do konkretnej marki.
Negatywnie promocję ocenia Marek Ogonowski z Przychodni Psychoterapii, Profilaktyki i Leczenia Uzależnień. - Nadmierne spożywanie alkoholu zawsze niesie ze sobą ryzyko uzależnienia. Gdy dochodzi do tego rywalizacja, robi się szczególnie niebezpiecznie - przekonuje Ogonowski.
O Gumisia i innych uczestników zabawy martwi się też lekarz bariatra Beata Będzińska z Centrum Leczenia Otyłości SABA. - Przy tak dużej ilości spożywanego alkoholu studenci musieli stracić właściwe proporcje ciała - przekonuje dr Będzińska - Systematyczne picie dużej ilości piwa rozciąga żołądek i kończy się powstaniem tzw. mięśnia piwnego, czyli po prostu wielkiego brzucha.
Młodzi ludzie w pubach uważają, że w takiej promocji nie ma nic dziwnego. - Studenci zawsze pili i pić będą. Niech więc mają chociaż z tego jakąś korzyść - obrusza się Grzesiek, absolwent prawa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.
Pracownicy Luzaka - jednego z klubów objętych promocją - przekonują że "zawody" nie zwiększyły ilości sprzedawanego piwa ani nie wpłynęły na liczbę pijanych studentów. - Latem nie mieliśmy promocji, a było znacznie gorzej. Przychodzili tu np. ludzie po kilku winach z całodobowego sklepu, zdarzało się, że musieliśmy ich wyprowadzać - mówi barman.
- Promocje to nic nadzwyczajnego - dodaje Arek Blum, właściciel pubu Alchemia - U nas też można dostać fajny kufel czy inne gadżety, choć nie trzeba wypić stu butelek piwa.
Maciej Zackiewicz z Grupy Żywiec, do której należy Warka, odpowiada, że promocja pozostaje w zgodzie z literą prawa. - To nie jest wyścig - mówi Maciej Zackiewicz. - Nasz firma chce jedynie przywiązać ludzi do konkretnej marki.
Gazeta Wyborcza
Izabela Bogacz