Wojna o piwo
01.07.2004
Haberbush chce odzyskać warszawski browar.W najbliższy wtorek w warszawskim sądzie ruszy niezwykły proces. Spadkobiercy firmy Haberbush i Schiele domagają się zwrotu browaru, w którym produkowane jest piwo Królewskie.
Spadkobiercy przedwojennych właścicieli browaru upominają się o zwrot dóbr wielomilionowej wartości. Sam grunt na Woli, na którym stoi Browar Warszawski, jest wart ok. 150 mln dolarów. Prócz tego w grę wchodzi pięć procent udziału w krajowym rynku piwa. - Jeden procent tego udziału wart jest ok. 1,5 mln dolarów - mówi Witold Taraszkiewicz, wiceprezes Haberbush i Schiele SA.
- Nasza walka o odszkodowanie trwa wiele lat. Odbijamy się od państwa polskiego jak od ściany - mówi Jan Patzer, prezes Haberbush i Schiele SA. Jego dziadek i ojciec zasiadali przed wojną w zarządzie firmy. Pozwanymi w procesie, który rusza 6 lipca, są: Browary Królewskie SA (a więc ich austriaccy zarządcy), skarb państwa oraz wojewoda mazowiecki. Zjednoczone Browary Warszawskie, pod firmą Haberbush i Schiele SA, jednoczą kilkudziesięciu akcjonariuszy dysponujących przedwojennymi akcjami firmy Haberbush i Schiele.
Są wśród nich potomkowie rodziny założycieli browaru. Dysponują 120 tys. akcji wartymi po 100 zł (przedwojennych) każda.
Krzysztof Rut, rzecznik Grupy Żywiec, która w imieniu Heinekena przejęła Browar Warszawski, mówi, że Grupa nie czuje się stroną w tym sporze. - Adresatem roszczeń powinien być skarb państwa. Kupiliśmy firmę w dobrej wierze - mówi Krzysztof Rut. Niestety, mimo próśb nie udało nam się uzyskać stanowiska władz Heinekena ani austriackich zarządców browaru.
- Podczas prywatyzacji Browaru Warszawskiego popełniono szereg nieprawidłowości. Wykażemy to w postępowaniu dowodowym - mówi mec. Rafał Dembowski, reprezentujący Haberbusha. Spadkobiercy wyjaśniają, że powojenna nacjonalizacja browaru odbyła się bezprawnie. Ustawa nacjonalizacyjna dotyczyła fabryk zatrudniających ponad 50 osób i mających moce produkcyjne.
Tymczasem zakład leżał w gruzach i nie zatrudniał nikogo. Ministerstwo Finansów przyznało w 2000 roku, iż orzeczenie o nacjonalizacji z 1948 r. wydano z naruszeniem prawa.
- Nasza walka o odszkodowanie trwa wiele lat. Odbijamy się od państwa polskiego jak od ściany - mówi Jan Patzer, prezes Haberbush i Schiele SA. Jego dziadek i ojciec zasiadali przed wojną w zarządzie firmy. Pozwanymi w procesie, który rusza 6 lipca, są: Browary Królewskie SA (a więc ich austriaccy zarządcy), skarb państwa oraz wojewoda mazowiecki. Zjednoczone Browary Warszawskie, pod firmą Haberbush i Schiele SA, jednoczą kilkudziesięciu akcjonariuszy dysponujących przedwojennymi akcjami firmy Haberbush i Schiele.
Są wśród nich potomkowie rodziny założycieli browaru. Dysponują 120 tys. akcji wartymi po 100 zł (przedwojennych) każda.
Krzysztof Rut, rzecznik Grupy Żywiec, która w imieniu Heinekena przejęła Browar Warszawski, mówi, że Grupa nie czuje się stroną w tym sporze. - Adresatem roszczeń powinien być skarb państwa. Kupiliśmy firmę w dobrej wierze - mówi Krzysztof Rut. Niestety, mimo próśb nie udało nam się uzyskać stanowiska władz Heinekena ani austriackich zarządców browaru.
- Podczas prywatyzacji Browaru Warszawskiego popełniono szereg nieprawidłowości. Wykażemy to w postępowaniu dowodowym - mówi mec. Rafał Dembowski, reprezentujący Haberbusha. Spadkobiercy wyjaśniają, że powojenna nacjonalizacja browaru odbyła się bezprawnie. Ustawa nacjonalizacyjna dotyczyła fabryk zatrudniających ponad 50 osób i mających moce produkcyjne.
Tymczasem zakład leżał w gruzach i nie zatrudniał nikogo. Ministerstwo Finansów przyznało w 2000 roku, iż orzeczenie o nacjonalizacji z 1948 r. wydano z naruszeniem prawa.
Życie Warszawy
MARCIN PRZEWOŹNIAK