W.Brytania: Piwo po godzinie 23
24.11.2005
Gong w angielskim pubie kilka minut przed 23 to sygnał, że barman przyjmuje ostatnie zamówienia - od lat po godzinie 11. w nocy alkoholu sprzedawać nie wolno. Jednak to zmieni się o północy ze środy na czwartek, gdy w życie wejdą nowe przepisy, które zezwalają na sprzedawanie napojów alkoholowych nawet przez całą dobę.
Nowa ustawa o licencjach ("2003 Licensing Act") zastąpi ustawodawstwo wywodzące się jeszcze z czasów I wojny światowej.
Według sondażu przeprowadzonego przez BBC, jedna trzecia z 200 tys. pubów, klubów i sklepów w Anglii i Walii - ponad 60 tysięcy - wystąpiła o nowe licencje, które pozwolą sprzedawać alkohol dłużej niż do 23.00, zazwyczaj o godzinę lub dwie.
Całodobowe licencje otrzyma 1.121 lokali, w tym 359 pubów i klubów - wynika z sondażu BBC. Rząd prognozuje, że około 700 lokali, głównie supermarketów, dostanie pozwolenia na sprzedawanie alkoholu przez całą dobę.
Jednym z celów nowych przepisów jest ograniczenie przestępczości będącej skutkiem nadużywania alkoholu. Obecnie wszystkie puby zamykane są po 11 wieczorem. Szczególnie w czasie weekendów podchmielone tłumy wracają do domów o tej samej porze - walczą o taksówki, miejsca w autobusach i metrze. To sprzyja zaczepkom i bójkom - tłumaczył minister ds. licencji James Purnell.
Purnell zaznaczył w rozmowie z radiem BBC4, że wprowadzeniu nowych przepisów towarzyszyć będzie akcja policyjna na rzecz ograniczenia przestępczości będącej skutkiem konsumpcji alkoholu.
Lokale sprzedające alkohol nieletnim oraz pijanym będą pozbawiane licencji "Nie możemy karać większości odpowiedzialnych pijących z powodu przestępstw popełnianych przez nieodpowiedzialna mniejszość.
Powinna tu obowiązywać jasna zasada - jeżeli ludzie nie sprawiają kłopotów innym, rząd nie powinien ingerować w ich prywatne życie" - powiedział Purnell.
Rząd ma też nadzieję, że nowe prawo zrewolucjonizuje brytyjską kulturę picia. Dziś mieszkańcy Anglii i Walii starają się wypić jak najwięcej możliwie szybko - żeby zdążyć się upić zanim barman uderzy w gong. Od czwartku mają uczyć się kontynentalnego, bardziej wyrafinowanego stylu picia, w którym wystarcza butelka wina na wiele godzin.
Jednak opinii rządu nie podziela zarówno brytyjska opozycja, jak i policja, sędziowie oraz lekarze. Ich zdaniem, nowe przepisy doprowadza do wzrostu liczby wykroczeń i aktów przemocy, będących skutkiem nadużycia alkoholu oraz wzrostu liczby chorób wątroby i serca.
Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, sprawcami 44 proc. popełnianych w Wielkiej Brytanii przestępstw z użyciem przemocy są osoby pod wpływem alkoholu. Co roku alkohol jest przyczyną 19 tys. przypadków napaści na tle seksualnym oraz 360 tys. przypadków przemocy w rodzinie.
"Kontynentalny styl picia wymaga ludzi z kontynentu" - przekonywał kilka miesięcy temu sędzia Charles Harris. "Czynienie miejsc, gdzie można swobodnie spożywać alkohol, bardziej dostępnymi, zakrawa na czyste szaleństwo. (...) Oznacza to po prostu pozostawianie każdej nocy centrów naszych miast na pastwę plemion zaczepnych, pijanych, hałaśliwych i wymiotujących gamoni" - napisał Harris w załączniku do opinii rady sędziów okręgowych JKM.
Według Andrew Mc Neilla z Institute of Alcohol Studies, na nowych przepisach znacznie zarobią producenci alkoholu jak i restauratorzy. Jednak Brytyjskie Stowarzyszenie Piwa i Pubów spodziewa się niewielkich bądź żadnych zysków dla tej branży, ze względu na koszty uzyskania licencji oraz wydłużenia godzin pracy
Większość opinii publicznej nie popiera zmian. Według wrześniowych badań przeprowadzonych przez ośrodek Popullus, 62 proc. respondentów, głównie kobiety i osoby powyżej 65 roku życia, jest przeciw liberalizacji zasad sprzedaży alkoholu. Więcej zwolenników niż przeciwników zmian było w grupie osób młodych - w wieku od 18 do 24 lat.
Według sondażu przeprowadzonego przez BBC, jedna trzecia z 200 tys. pubów, klubów i sklepów w Anglii i Walii - ponad 60 tysięcy - wystąpiła o nowe licencje, które pozwolą sprzedawać alkohol dłużej niż do 23.00, zazwyczaj o godzinę lub dwie.
Całodobowe licencje otrzyma 1.121 lokali, w tym 359 pubów i klubów - wynika z sondażu BBC. Rząd prognozuje, że około 700 lokali, głównie supermarketów, dostanie pozwolenia na sprzedawanie alkoholu przez całą dobę.
Jednym z celów nowych przepisów jest ograniczenie przestępczości będącej skutkiem nadużywania alkoholu. Obecnie wszystkie puby zamykane są po 11 wieczorem. Szczególnie w czasie weekendów podchmielone tłumy wracają do domów o tej samej porze - walczą o taksówki, miejsca w autobusach i metrze. To sprzyja zaczepkom i bójkom - tłumaczył minister ds. licencji James Purnell.
Purnell zaznaczył w rozmowie z radiem BBC4, że wprowadzeniu nowych przepisów towarzyszyć będzie akcja policyjna na rzecz ograniczenia przestępczości będącej skutkiem konsumpcji alkoholu.
Lokale sprzedające alkohol nieletnim oraz pijanym będą pozbawiane licencji "Nie możemy karać większości odpowiedzialnych pijących z powodu przestępstw popełnianych przez nieodpowiedzialna mniejszość.
Powinna tu obowiązywać jasna zasada - jeżeli ludzie nie sprawiają kłopotów innym, rząd nie powinien ingerować w ich prywatne życie" - powiedział Purnell.
Rząd ma też nadzieję, że nowe prawo zrewolucjonizuje brytyjską kulturę picia. Dziś mieszkańcy Anglii i Walii starają się wypić jak najwięcej możliwie szybko - żeby zdążyć się upić zanim barman uderzy w gong. Od czwartku mają uczyć się kontynentalnego, bardziej wyrafinowanego stylu picia, w którym wystarcza butelka wina na wiele godzin.
Jednak opinii rządu nie podziela zarówno brytyjska opozycja, jak i policja, sędziowie oraz lekarze. Ich zdaniem, nowe przepisy doprowadza do wzrostu liczby wykroczeń i aktów przemocy, będących skutkiem nadużycia alkoholu oraz wzrostu liczby chorób wątroby i serca.
Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, sprawcami 44 proc. popełnianych w Wielkiej Brytanii przestępstw z użyciem przemocy są osoby pod wpływem alkoholu. Co roku alkohol jest przyczyną 19 tys. przypadków napaści na tle seksualnym oraz 360 tys. przypadków przemocy w rodzinie.
"Kontynentalny styl picia wymaga ludzi z kontynentu" - przekonywał kilka miesięcy temu sędzia Charles Harris. "Czynienie miejsc, gdzie można swobodnie spożywać alkohol, bardziej dostępnymi, zakrawa na czyste szaleństwo. (...) Oznacza to po prostu pozostawianie każdej nocy centrów naszych miast na pastwę plemion zaczepnych, pijanych, hałaśliwych i wymiotujących gamoni" - napisał Harris w załączniku do opinii rady sędziów okręgowych JKM.
Według Andrew Mc Neilla z Institute of Alcohol Studies, na nowych przepisach znacznie zarobią producenci alkoholu jak i restauratorzy. Jednak Brytyjskie Stowarzyszenie Piwa i Pubów spodziewa się niewielkich bądź żadnych zysków dla tej branży, ze względu na koszty uzyskania licencji oraz wydłużenia godzin pracy
Większość opinii publicznej nie popiera zmian. Według wrześniowych badań przeprowadzonych przez ośrodek Popullus, 62 proc. respondentów, głównie kobiety i osoby powyżej 65 roku życia, jest przeciw liberalizacji zasad sprzedaży alkoholu. Więcej zwolenników niż przeciwników zmian było w grupie osób młodych - w wieku od 18 do 24 lat.
Gazeta Wyborcza
PAP, pi