Trawka do picia
23.12.2004
- To szaleństwo! - tak sprzedaż piwa z ekstraktem konopi w gorzowskich sklepach komentuje poseł PiS Kazimierz Marcinkiewicz. Jakub Derech-Krzycki z sejmowej komisji zdrowia zapowiada,że zainteresuje tym ministra zdrowia.
Firma, która jest dystrybutorem trunku, zachwala na stronie internetowej, że ekstrakt „lekko rozluźnia, nastraja erotycznie i rozszerza percepcję bez naruszania prawa". Wszystko przez to, że piwo nie zwiera składników uzależniających, a jedynie takie, które nadają alkoholowi aromat „trawki".
Mogą chcieć więcej
Pomimo tego Apolonia Górniak, gorzowski psycholog i terapeuta uzależnień, ostrzega:
- Jeśli młodym ludziom spodoba się stan, w który wprawi ich piwo, mogą powiązać to z ekstraktem z konopi i szukać mocniejszych wrażeń. To straszny, szatański pomysł!
Poseł Marcinkiewicz nazywa trunek „szalonym" i dodaje:
- To albo draństwo, albo oszustwo.
Podobnego zdania jest J. Derech-Krzycki.
- Kto wpadł na taki pomysł?! I czy na pewno nie ma ryzyka uzależnienia? Zapytam o to ministra zdrowia. Dowiem się, czy handel takim czymś jest w Polsce faktycznie legalny - zapowiada poseł SLD.
Przereklamowany sikacz
Niewielka butelka o pojemności 0,33 l kosztuje tyle co inne piwa ze średniej półki. Zawiera 4,5 proc. alkoholu.
- Zauważyłem je niedawno zupełnie przypadkiem w sklepie spożywczym w centrum. Czytałem o nim w internecie. Chciałem spróbować. Z ciekawości. Miałem w głowie komentarze, że jest to „trawa do picia". Nie powaliło mnie jednak na kolana. Zwykły sikacz - mówi Paweł (nazwisko do wiadomości redakcji). Inni młodzi ludzie, z którymi rozmawialiśmy, także nie mają o piwie z konopiami dobrej opinii.
- Ciekawostka, ale kariery nie zrobi. Może wśród małolatów, którzy sobie wmówią, że wyciąg z konopi daje jakieś efekty - ocenia wielbiciel piwa Wojtek Markiewicz, 27-latek z Gorzowa.
Poniżej pasa
Ekstrakt z kwiatów konopi nie ma żadnych właściwości odurzających (nie można więc mówić, że jest narkotykiem). - To chwyt poniżej pasa. Producent obiecuje coś, czego nie ma i robi to tylko po to, żeby przyciągnąć klienta. A liście marihuany na etykiecie robią za prostacki wabik - mówi gorzowski sklepikarz (nie chce nazwiska w gazecie). Choć miał propozycje handlowania nowym piwem, nie przyjął jej.
Jarosław Solarski z gorzowskiego oddziału Państwowej Inspekcji Handlowej:
- Nie pochwalam odwoływania się w reklamie i na butelce do marihuany, ale nie jest to zakazane. Od strony prawnej to czysta sprawa. Ale przyznaję, że wybrano dość kontrowersyjny
chwyt reklamowy.
Próbowaliśmy dodzwonić się do firmy z Zawiercia, która jest dystrybutorem „trawiastego" piwa. Niestety, nikt nie odbierał telefonu.
Mogą chcieć więcej
Pomimo tego Apolonia Górniak, gorzowski psycholog i terapeuta uzależnień, ostrzega:
- Jeśli młodym ludziom spodoba się stan, w który wprawi ich piwo, mogą powiązać to z ekstraktem z konopi i szukać mocniejszych wrażeń. To straszny, szatański pomysł!
Poseł Marcinkiewicz nazywa trunek „szalonym" i dodaje:
- To albo draństwo, albo oszustwo.
Podobnego zdania jest J. Derech-Krzycki.
- Kto wpadł na taki pomysł?! I czy na pewno nie ma ryzyka uzależnienia? Zapytam o to ministra zdrowia. Dowiem się, czy handel takim czymś jest w Polsce faktycznie legalny - zapowiada poseł SLD.
Przereklamowany sikacz
Niewielka butelka o pojemności 0,33 l kosztuje tyle co inne piwa ze średniej półki. Zawiera 4,5 proc. alkoholu.
- Zauważyłem je niedawno zupełnie przypadkiem w sklepie spożywczym w centrum. Czytałem o nim w internecie. Chciałem spróbować. Z ciekawości. Miałem w głowie komentarze, że jest to „trawa do picia". Nie powaliło mnie jednak na kolana. Zwykły sikacz - mówi Paweł (nazwisko do wiadomości redakcji). Inni młodzi ludzie, z którymi rozmawialiśmy, także nie mają o piwie z konopiami dobrej opinii.
- Ciekawostka, ale kariery nie zrobi. Może wśród małolatów, którzy sobie wmówią, że wyciąg z konopi daje jakieś efekty - ocenia wielbiciel piwa Wojtek Markiewicz, 27-latek z Gorzowa.
Poniżej pasa
Ekstrakt z kwiatów konopi nie ma żadnych właściwości odurzających (nie można więc mówić, że jest narkotykiem). - To chwyt poniżej pasa. Producent obiecuje coś, czego nie ma i robi to tylko po to, żeby przyciągnąć klienta. A liście marihuany na etykiecie robią za prostacki wabik - mówi gorzowski sklepikarz (nie chce nazwiska w gazecie). Choć miał propozycje handlowania nowym piwem, nie przyjął jej.
Jarosław Solarski z gorzowskiego oddziału Państwowej Inspekcji Handlowej:
- Nie pochwalam odwoływania się w reklamie i na butelce do marihuany, ale nie jest to zakazane. Od strony prawnej to czysta sprawa. Ale przyznaję, że wybrano dość kontrowersyjny
chwyt reklamowy.
Próbowaliśmy dodzwonić się do firmy z Zawiercia, która jest dystrybutorem „trawiastego" piwa. Niestety, nikt nie odbierał telefonu.
Gazeta Lubuska
TOMASZ RUSEK