Transparenty wspierające bojkot wisiały na stadionie, kibice i Kompania Piwowarska chcą dialogu
15.09.2005
Kompania Piwowarska nadal będzie współpracować z Lechem Poznań, choć ten nie był w stanie usunąć wymierzonych w nią transparentów podczas ostatniego meczu z Koroną Kielce. - Nie po to podpisujemy umowę, aby nie realizować jej z powodu kibiców - mówi rzecznik firmy Paweł Kwiatkowski.
Konflikt trwa od chwili, gdy kibice Lecha Poznań dowiedzieli się, że KP promuje na koszulkach Wisły Kraków swą markę Tyskie. Ogłosili bojkot jej produktów. Zaznaczyli przy tym, że nie przeszkadza im inwestycja KP w Krakowie, lecz brak jej dostatecznego wsparcia dla poznańskiego klubu (firma jest czwartym co do wielkości sponsorem poznańskiego klubu), którego nazwa jest tożsama z jednym z piw KP.
Podczas ostatniego meczu z Koroną Kielce na stadionie pojawił się transparent z napisem "Tyskie - trudno dostępne w Champions League", nawiązujące do jednej z reklam KP. Firma poprosiła o zdjęcie transparentów. - Próbowaliśmy to zrobić, ale dostaliśmy jasny sygnał od przedstawicieli kibiców, że może w związku z tym dojść do sytuacji konfliktowej - mówi prezes Lecha Radosław Majchrzak. - Naszym zadaniem jest dbać o to, aby sponsor czuł się u nas dobrze i aby jego image nie był naruszany. Musimy jednak także dbać o bezpieczeństwo całego widowiska i wszystkich ludzi. Dla dobra sprawy zdecydowaliśmy, by nie ściągać transparentów na siłę.
- Przyjęliśmy to do wiadomości, ponieważ nie jesteśmy zainteresowani eskalacją konfliktu - mówi rzecznik Kwiatkowski. - Pozostało jednak wrażenie, że nikt nie potrafi zapanować nad tymi ludźmi.
- Nie ma w Polsce stadionu, na którym można by zapanować nad taką sytuacją i zdejmować flagi kibiców. Wszędzie rodzi to reakcję. Tu mogło być podobnie - mówi Jarosław Kiliński, szef Stowarzyszenia Kibiców "Wiara Lecha". - Nam wydaje się, że pozostawienie tych flag było lepszym pomysłem niż ich zdjęcie. To oznaczałoby bowiem kapitulację kibiców i zamknęłoby drogę do jakiegokolwiek kompromisu, którego bardzo chcemy. Powstałaby przepaść nie do zasypania. Zostawiając transparenty, uratowaliśmy dalszy dialog.
O ten dialog chce zabiegać - jako mediator - klub Lech Poznań. - Konflikt nie może trwać wiecznie. Nam, jako klubowi, najbardziej zależy na zakończeniu sprawy - mówi Majchrzak, który nie uważa, że kibice szantażują KP i Lecha. - To za mocne słowo - mówi.
Kompania propozycję dialogu przyjmuje. - Bardzo chętnie - mówi rzecznik Kwiatkowski, ale jednocześnie zastrzega: - Pod warunkiem jednak, że zostanie zakończona akcja o charakterze szantażu.
- Między nas a klub próbują wejść ludzie, którzy uważają, że lepiej się znają na naszych interesach i chcą nas pouczać - dodaje. - Nie znam tych ludzi, ale nie rozumiem, dlaczego zaglądają nam do kieszeni, zwłaszcza że w ten sposób stawiają klub w bardzo trudnej sytuacji. Ze strony kibiców to brak zrozumienia dla sytuacji naszej i klubu, brak świadomości ekonomicznej. My jednak jesteśmy sponsorem rozumiejącym realia i sytuację Lecha. Nie po to podpisywaliśmy z klubem umowę, aby teraz nie realizować jej przez kibiców. Jedno jest pewne - takie transparenty nie mogą się już pojawiać, a Lech musi pokazać, że ma władzę na stadionie.
- KP czuje się szantażowana, ale moim zdaniem to błędne poczucie - powiada Kiliński. - Piwo nie jest szlachetnym trunkiem dla elit, lecz raczej dla takich odbiorców jak kibice. Jesteśmy konsumentami i w tym kontekście zabieramy głos, a obrażanie się na klienta jest bez sensu.
Jego zdaniem, kibice wręcz z niecierpliwością czekają na spotkanie i dialog z Kompanią. - Uważamy, że możemy sensownie zakończyć konflikt, tak aby Kompania nie poczuła się poddana szantażowi - mówi i składa nawet przykładową ofertę: - Proponujemy np. akcję sprzedaży wśród kibiców np. Lecha Pils. Kompania z każdej butelki przekazałaby, powiedzmy, nie 3 gr, ale 20 gr na budowę boiska dla młodzieży w Lechu. My rozpromujemy tę akcję i sami wypijemy piwo na tę murawę.
Zdaniem Kompanii, klub miał jednak okazję do negocjowania umowy przed jej podpisaniem. Podpis pod umową oznacza przecież jej akceptację. - Kibice nie chcą być negocjatorami nowej umowy - zaznacza Kiliński. - Chcemy jednak zwrócić uwagę na to, że była ona podpisana w zupełnie innych okolicznościach, przed zmianą strategii marketingowej KP. Nie było wtedy mowy o angażowaniu się firmy w pojedyncze kluby. Nie było Tyskiego w Wiśle ani Żubra w Jagiellonii.
- Umowa może być renegocjowana tylko wtedy, jeśli chcą tego jej strony. A na razie nie ma takiej sytuacji - mówi rzecznik Kwiatkowski. - Poza tym nie możemy dopuszczać ludzi, którzy szkalują dobre imię naszej firmy do tego, aby mieli jakikolwiek udział w naszych kontraktach handlowych. To byłoby niepoważne.
Zdaniem rzecznika, bojkot kibiców nie ma wpływu na sprzedaż piw Kompanii. - Jeszcze nigdy o tej porze roku nie mieliśmy tak dobrych wyników, jak teraz - mówi. - Akcja nie ma zatem charakteru masowego.
Podczas ostatniego meczu z Koroną Kielce na stadionie pojawił się transparent z napisem "Tyskie - trudno dostępne w Champions League", nawiązujące do jednej z reklam KP. Firma poprosiła o zdjęcie transparentów. - Próbowaliśmy to zrobić, ale dostaliśmy jasny sygnał od przedstawicieli kibiców, że może w związku z tym dojść do sytuacji konfliktowej - mówi prezes Lecha Radosław Majchrzak. - Naszym zadaniem jest dbać o to, aby sponsor czuł się u nas dobrze i aby jego image nie był naruszany. Musimy jednak także dbać o bezpieczeństwo całego widowiska i wszystkich ludzi. Dla dobra sprawy zdecydowaliśmy, by nie ściągać transparentów na siłę.
- Przyjęliśmy to do wiadomości, ponieważ nie jesteśmy zainteresowani eskalacją konfliktu - mówi rzecznik Kwiatkowski. - Pozostało jednak wrażenie, że nikt nie potrafi zapanować nad tymi ludźmi.
- Nie ma w Polsce stadionu, na którym można by zapanować nad taką sytuacją i zdejmować flagi kibiców. Wszędzie rodzi to reakcję. Tu mogło być podobnie - mówi Jarosław Kiliński, szef Stowarzyszenia Kibiców "Wiara Lecha". - Nam wydaje się, że pozostawienie tych flag było lepszym pomysłem niż ich zdjęcie. To oznaczałoby bowiem kapitulację kibiców i zamknęłoby drogę do jakiegokolwiek kompromisu, którego bardzo chcemy. Powstałaby przepaść nie do zasypania. Zostawiając transparenty, uratowaliśmy dalszy dialog.
O ten dialog chce zabiegać - jako mediator - klub Lech Poznań. - Konflikt nie może trwać wiecznie. Nam, jako klubowi, najbardziej zależy na zakończeniu sprawy - mówi Majchrzak, który nie uważa, że kibice szantażują KP i Lecha. - To za mocne słowo - mówi.
Kompania propozycję dialogu przyjmuje. - Bardzo chętnie - mówi rzecznik Kwiatkowski, ale jednocześnie zastrzega: - Pod warunkiem jednak, że zostanie zakończona akcja o charakterze szantażu.
- Między nas a klub próbują wejść ludzie, którzy uważają, że lepiej się znają na naszych interesach i chcą nas pouczać - dodaje. - Nie znam tych ludzi, ale nie rozumiem, dlaczego zaglądają nam do kieszeni, zwłaszcza że w ten sposób stawiają klub w bardzo trudnej sytuacji. Ze strony kibiców to brak zrozumienia dla sytuacji naszej i klubu, brak świadomości ekonomicznej. My jednak jesteśmy sponsorem rozumiejącym realia i sytuację Lecha. Nie po to podpisywaliśmy z klubem umowę, aby teraz nie realizować jej przez kibiców. Jedno jest pewne - takie transparenty nie mogą się już pojawiać, a Lech musi pokazać, że ma władzę na stadionie.
- KP czuje się szantażowana, ale moim zdaniem to błędne poczucie - powiada Kiliński. - Piwo nie jest szlachetnym trunkiem dla elit, lecz raczej dla takich odbiorców jak kibice. Jesteśmy konsumentami i w tym kontekście zabieramy głos, a obrażanie się na klienta jest bez sensu.
Jego zdaniem, kibice wręcz z niecierpliwością czekają na spotkanie i dialog z Kompanią. - Uważamy, że możemy sensownie zakończyć konflikt, tak aby Kompania nie poczuła się poddana szantażowi - mówi i składa nawet przykładową ofertę: - Proponujemy np. akcję sprzedaży wśród kibiców np. Lecha Pils. Kompania z każdej butelki przekazałaby, powiedzmy, nie 3 gr, ale 20 gr na budowę boiska dla młodzieży w Lechu. My rozpromujemy tę akcję i sami wypijemy piwo na tę murawę.
Zdaniem Kompanii, klub miał jednak okazję do negocjowania umowy przed jej podpisaniem. Podpis pod umową oznacza przecież jej akceptację. - Kibice nie chcą być negocjatorami nowej umowy - zaznacza Kiliński. - Chcemy jednak zwrócić uwagę na to, że była ona podpisana w zupełnie innych okolicznościach, przed zmianą strategii marketingowej KP. Nie było wtedy mowy o angażowaniu się firmy w pojedyncze kluby. Nie było Tyskiego w Wiśle ani Żubra w Jagiellonii.
- Umowa może być renegocjowana tylko wtedy, jeśli chcą tego jej strony. A na razie nie ma takiej sytuacji - mówi rzecznik Kwiatkowski. - Poza tym nie możemy dopuszczać ludzi, którzy szkalują dobre imię naszej firmy do tego, aby mieli jakikolwiek udział w naszych kontraktach handlowych. To byłoby niepoważne.
Zdaniem rzecznika, bojkot kibiców nie ma wpływu na sprzedaż piw Kompanii. - Jeszcze nigdy o tej porze roku nie mieliśmy tak dobrych wyników, jak teraz - mówi. - Akcja nie ma zatem charakteru masowego.
Gazeta Wyborcza
Radosław Nawrot