Studenci piją na wyścigi
27.10.2005
"Gumiś" wypił już 106 piw, po piętach depcze mu "Banan". To wstępna klasyfikacja wyścigu olsztyńskich studentów, którzy rywalizują na litry pochłoniętego piwa. Kto wygra, dostanie nagrodę od browaru.
W czterech olsztyńskich klubach studenckich zaczęła się promocja piwa Warka. Na wzór rywalizacji sportowej na ścianach klubów wiszą tablice z rankingiem zawodników. Ci, którzy wypiją najwięcej, dostaną w nagrodę firmowy plecak albo kurtkę. Rekordzistą jest obecnie student o pseudonimie "Gumiś" - może się pochwalić 106 półlitrowymi piwami wypitymi przez trzy tygodnie. Tuż za nim jest niejaki "Banan".
O "Gumisia" i innych uczestników wyścigu martwi się Marek Ogonowski z Przychodni Psychoterapii, Profilaktyki i Leczenia Uzależnień, który - łagodnie mówiąc - negatywnie ocenia promocję browaru: - Nadmierne picie alkoholu zawsze niesie ryzyko uzależnienia. Gdy dochodzi do tego rywalizacja, robi się szczególnie niebezpiecznie.
Takie teorie puszczają mimo uszu młodzi ludzie w pubach. Uważają, że w takiej promocji nie ma nic dziwnego. - Studenci zawsze pili i pić będą. Niech więc mają chociaż z tego jakąś korzyść - obrusza się Grzesiek, absolwent prawa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.
Z kolei pracownicy Luzaka - jednego z klubów objętych promocją - przekonują, że zawody nie zwiększyły ilości sprzedawanego piwa ani nie wpłynęły na liczbę pijanych studentów. - Latem nie mieliśmy promocji, a było znacznie gorzej. Przychodzili tu np. ludzie po kilku winach z całodobowego sklepu. Zdarzało się, że musieliśmy ich wyprowadzać - mówi barman.
- Promocje to nic nadzwyczajnego - dodaje Arek Blum, właściciel pubu Alchemia. - U nas też można dostać fajny kufel, choć nie trzeba wypić aż stu butelek piwa.
Winy za rozpijanie młodych nie bierze na siebie też Maciej Zackiewicz z Grupy Żywiec, do której należy Warka. Odpowiada: - Promocja jest zgodna z prawem. To nie jest wyścig - mówi. - Nasz firma chce jedynie przywiązać ludzi do konkretnej marki.
O "Gumisia" i innych uczestników wyścigu martwi się Marek Ogonowski z Przychodni Psychoterapii, Profilaktyki i Leczenia Uzależnień, który - łagodnie mówiąc - negatywnie ocenia promocję browaru: - Nadmierne picie alkoholu zawsze niesie ryzyko uzależnienia. Gdy dochodzi do tego rywalizacja, robi się szczególnie niebezpiecznie.
Takie teorie puszczają mimo uszu młodzi ludzie w pubach. Uważają, że w takiej promocji nie ma nic dziwnego. - Studenci zawsze pili i pić będą. Niech więc mają chociaż z tego jakąś korzyść - obrusza się Grzesiek, absolwent prawa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.
Z kolei pracownicy Luzaka - jednego z klubów objętych promocją - przekonują, że zawody nie zwiększyły ilości sprzedawanego piwa ani nie wpłynęły na liczbę pijanych studentów. - Latem nie mieliśmy promocji, a było znacznie gorzej. Przychodzili tu np. ludzie po kilku winach z całodobowego sklepu. Zdarzało się, że musieliśmy ich wyprowadzać - mówi barman.
- Promocje to nic nadzwyczajnego - dodaje Arek Blum, właściciel pubu Alchemia. - U nas też można dostać fajny kufel, choć nie trzeba wypić aż stu butelek piwa.
Winy za rozpijanie młodych nie bierze na siebie też Maciej Zackiewicz z Grupy Żywiec, do której należy Warka. Odpowiada: - Promocja jest zgodna z prawem. To nie jest wyścig - mówi. - Nasz firma chce jedynie przywiązać ludzi do konkretnej marki.
Metro
Izabela Bogacz