Rząd postawi piwo kibicom, którzy przyjdą na stadiony
Dla zwolenników reformy to krok w kierunku cywilizowanego świata. Przeciwnicy przewidują burdy wszczynane przez pijanych chuliganów.
Rewolucyjne zmiany zakładają dwie projektowane ustawy: o wychowaniu w trzeźwości i o bezpieczeństwie imprez masowych. Pierwsza ustawa, przygotowywana w Ministerstwie Zdrowia, kilka dni temu została przekazana Radzie Ministrów. Druga, autorstwa MSWiA, znajduje się już w Sejmie.
Według obu projektów, na stadionach będzie można pić i sprzedawać piwo o zawartości do 4,5 promila alkoholu. To nowość, bo do tej pory przepisy w ogóle zabraniały wpuszczania na stadion osób pod wpływem alkoholu. Kibic, którego ochrona przyłapie na posiadaniu wyskokowych trunków, może zapłacić nawet tysiąc złotych grzywny. Teraz to się zmieni, choć wyjątkiem będą tzw. mecze podwyższonego ryzyka, np. Legii Warszawa z Wisłą Kraków, podczas których nadal obowiązywać będzie prohibicja.
Skąd ta zmiana? - Nie można traktować kibica jak wroga i potencjalnego przestępcę - mówi nam Stefan Dziewulski, specjalista ds. bezpieczeństwa imprez sportowych. - Skoro zaostrzamy sankcje za wybryki stadionowe, to musimy też dać coś w zamian, atrakcje, które przyciągną kibiców na stadiony. Jest kijek, musi być marchewka - dodaje Dziewulski, ekspert spółki PL.2012 koordynującej przygotowania do Euro 2012.
Właśnie perspektywa mistrzostw Europy, które mają odbyć się na stadionach Polski i Ukrainy, jest pretekstem do liberalizacji prawa. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że polski rząd został zobligowany przez UEFA do dostosowania przepisów do norm europejskich. Niskoprocentowe piwo od lat można pić na stadionach m.in. w Niemczech, Hiszpanii czy Anglii. Eksperci policzyli, że kluby angielskiej Premiership na sprzedaży piwa zarabiają rocznie około 11 mln funtów.
Planowane zmiany niepokoją Krzysztofa Brzózkę, dyrektora Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Instytucja choć brała udział w projektowaniu ustawy o wychowaniu w trzeźwości, to jest przeciwna wprowadzeniu zapisów zezwalających na picie piwa podczas meczów.
- Możemy tylko pogorszyć stan bezpieczeństwa na stadionach, bo podchmielony tłum chuliganów będzie agresywny - mówi nam Brzózka.
Andrzej Przemyski, dyrektor w MSWiA, ripostuje: - Obecne zasady nie mają sensu, bo kibice i tak upijają się, tyle że przed wejściem na stadion. Wprowadzamy obostrzenia: nie będzie picia na trybunach, tylko w miejscach do tego wyznaczonych.
- Uważam, że dopuszczenie możliwości spożywania alkoholu na imprezach sportowych to dobre rozwiązanie dla polskiego kibica - popiera go dyrektor Stadionu Śląskiego Marek Szczerbowski. - Do tej pory i tak trudno było określić na bramie kto jest pod wpływem alkoholu, bo niektórzy pili tuż przed wejściem na stadion i dopiero potem szumiało im w głowach. Jeśli zacznie obowiązywać nowa ustawa, to wszystko będzie odbywać się zgodnie z prawem, a najlepszym regulatorem tego, żeby wszystko było w porządku, będzie cena i ilość promili sprzedawanego trunku. Z moich doświadczeń związanych z wizytami na zagranicznych stadionach mogę powiedzieć, że naprawdę trzeba by wypić bardzo dużo dostępnego tam piwa, żeby móc się nim upić.
Największy polski obiekt sportowy jest w trakcie modernizacji przed turniejem Euro 2012. Po jej ukończeniu Stadion Śląski będzie spełniał wszystkie wymogi bezpieczeństwa - także te związane ze sprzedażą alkoholu w postaci odpowiedniej ilości punktów gastronomicznych i toalet.
W Chorzowie w trakcie imprez masowych już wcześniej można było zresztą napić się piwa, tyle że działo się to nie podczas meczów piłkarskich, ale koncertów muzycznych m.in. Genesis i The Police. Trunek można było kupić w specjalnie wydzielonych strefach i organizatorzy jakoś nigdy nie mieli kłopotów z osobami, które raczyły się sprzedawanym tam alkoholem.
Resort zdrowia przekonuje, że argumenty MSWiA i propozycje zaostrzenia kar dla chuliganów zdecydowały o tym, że będziemy mogli napić się piwa na stadionie. Ma to być krok w kierunku organizowania meczów, na które przychodzą całe rodziny, gdzie mogą nie tylko obejrzeć mecz, ale też zjeść obiad, zagrać w kręgle czy, oczywiście kulturalnie, wypić piwo.
Piją tysiące litrów w czasie meczu
Za granicą kibice bez problemu mogą kupić piwo na meczu.
Obiekt zespołu Schalke O4 z Gelsenkirchen nazywa się Veltins Arena - od znanej niemieckiej marki piwa. Firma Veltins wykupiła prawo do nazwy stadionu, gdy okazało się, że klub jest najlepszym odbiorcą piwa. Pod obiektem znajdują się ogromne beki, gdzie magazynuje się złoty trunek. Do 180 nalewaków browar dociera rurami o łącznej długości 5 km! Podczas jednego meczu sprzedaje się 52 tys. litrów piwa. Niemieckie prawo jest na tyle mało restrykcyjne, że kibice mogą z piwem wejść na trybuny.
Także angielskie kluby nie wyobrażają sobie stadionów bez piwa. Tu browaru pije się trochę mniej niż w Niemczech, bo na trybuny z kubeczkiem wypełnionym piwkiem nie można wejść pod groźbą wyrzucenia ze stadionu, wysokiej grzywny i zakazu stadionowego. Kluby narzucają więc ceny z kosmosu. I tak Chelsea z Londynu każe płacić 4 funty (18 zł) za pintę trunku (0,473 l). Rocznie klub zarabia na tym ponad milion funtów (prawie 5 mln zł).
O tym jaki jest wpływ piwnego magnesu na kibiców najlepiej świadczy to, że domy publiczne opustoszały podczas mistrzostwa świata w Niemczech w 2006 roku, a przemysł piwny zarobił miliony.
Maciej Stańczyk, Łukasz Krajewski, Jacek Sroka - POLSKA Dziennik Zachodni