Przyjdzie zaorać pola
Prawie beznadziejna sytuacja panuje na rynku chmielu. W poprzednich latach rolnicy o tej porze roku nie mieli już prawie nic w swoich magazynach z ostatnich zbiorów chmielu. A teraz szyszki chmielowe leżą i czekają na kupców, których nie widać, i to pomimo znacznego spadku cen. Jeśli w ciągu 1-2 miesięcy sytuacja się nie zmieni, to susz chmielowy będzie można spisać na straty. A w uruchomienie skupu nie wierzą już chyba nawet sami rolnicy. Tym bardziej że wkrótce sąd gospodarczy ogłosi zapewne bankructwo największej firmy skupującej dotąd surowiec od rolników - Polskiego Chmielu SA. I nie widać chętnych na zajęcie jego miejsca.
Rolnicy skarżą się, że do tej pory nie dostali pomocy od rządu. Wiele razy apelowali do ministerstwa rolnictwa o wsparcie, ale go nie otrzymali. Urzędnicy bezradnie rozkładają ręce, przekonując, że to, co państwo może zrobić, to zostało zrobione, natomiast nie ma np. możliwości uruchomienia skupu interwencyjnego. Głównym odbiorcą chmielu powinny być prywatne browary, w większości wykupione przez zachodnie koncerny. Ale te nie są zainteresowane polskim chmielem, bo do produkcji piwa używają coraz więcej już przetworzonego chmielu z importu. - W tym roku wielu rolników na pewno zrezygnuje z uprawiania chmielu, bo przecież nikt im nie zagwarantuje, że ktoś od nich odkupi surowiec. Tym bardziej że część plantatorów już wpadła w poważne problemy finansowe i nie będzie ich stać na wznowienie produkcji - uważa Bogusław Przybylski, doradca rolny.
Nieco lepsze perspektywy stoją przed właścicielami gospodarstw produkujących tytoń. Tutaj nie ma bowiem takiego zastoju w handlu jak w przypadku chmielu, ale problemem jest mała konkurencyjność cenowa naszego tytoniu wobec produktów zagranicznych. Ma to związek z tym, że plantatorzy z zachodniej części UE otrzymują wyższe dopłaty od polskich. Nam takich dodatkowych dopłat nie przyznano i jesteśmy w gorszej sytuacji. Rolnicy za ten stan rzeczy obwiniają ministerstwo rolnictwa, które miało zbyt późno złożyć dokumenty w Brukseli. Wiceminister rolnictwa Artur Ławniczak podczas spotkania z rolnikami zapewniał jednak, że nowy wniosek o przyznanie dodatkowych dopłat do uprawy tytoniu zostanie przesłany do Komisji Europejskiej i liczymy na jego przyjęcie. Ale minister Ławniczak podkreślił, że rolnicy mogą też liczyć na wysokie dopłaty bezpośrednie z tytułu uprawy tytoniu - sięgają one 13 tys. zł na 1 hektar. To dużo, ale trzeba brać pod uwagę to, że te uprawy są bardzo kosztowne, choćby ze względu na to, iż wymagają wykonywania wielu prac ręcznie przez człowieka. Ale Bruksela nie szczędzi wsparcia dla unijnych producentów tytoniu, bo to jedyny sposób na utrzymanie się na rynku europejskiego tytoniu - ten importowany z Ameryki Południowej czy Afryki jest tańszy, ponieważ klimat sprzyjający uprawom jest tam lepszy, a to pozwala choćby na osiąganie wyższych plonów. Jednak za kilka lat sektor tytoniowy może upaść, bo UE w ramach walki z nałogiem palenia papierosów może zaprzestać dotowania produkcji tytoniu.