Protestowali przeciwko zamknięciu koszalińskiego browaru Brok
Wszystkich przybyłych przywitali dwaj mieszkańcy Koszalina, którzy zorganizowali pikietę, aby ratować ten zakład.
- Przecież browar był w Koszalinie od zawsze, pamiętają go nasi rodzice, dziadkowie i pradziadkowie. Zawsze było tu gwarno, a produkowane tu piwo napawało dumą mieszkańców Pomorza i całej Polski - mówi Mateusz Prus, mieszkaniec Koszalina, jeden z organizatorów pikiety. - Nie chcemy, aby symbol naszego miasta przestał istnieć, a nasze piwo produkowane było w Łomży i Jędrzejowie. Nie zgadzamy się, na grupowe zwolnienia w dobie kryzysu i to w regionie o największym bezrobociu. Nie chcemy, aby Brok przestał wspierać regionalną kulturę i sport.
Pracownicy Broka wierzą, że faktycznie zakład może dalej istnieć. Przecież do tej pory trwały tu wielkie inwestycje, władowano tu miliony złotych. Tylko w dobie kryzysu o ograniczeniach produkcji zarząd spółki dyskutuje ze związkami zawodowymi. A tych w Koszalinie nie ma, są w Łomży i Jędrzejowie. Nic więc dziwnego, że tam ma zostać przeniesiona produkcja.
- Ludzie się zebrali, a gdzie jest były prezes Broka, gdzie jest prezydent miasta i przedstawiciele ratusza? A gdzie podziali się posłowie i radni? Dlaczego oni nie bronią zakładu i nas nie wspierają? - pytają pracownicy. - Czy ich nic nie obchodzi?
Fot. Radek Koleśnik
Głos Koszaliński, GK24.pl