Piwo z... czajnika
Order wręczył mu Wielki Mistrz Bractwa Piwnego Zbigniew Olobry podczas uroczystego spotkania członków BP w łódzkim Muzeum Kinematografii.
Andrzej Sadownik dołączył tym samym do trzyosobowego ekskluzywnego grona „złotochmielowców”, który tworzą:
krakowski dziennikarz i przewodniczący Polskiej Partii Łysych Leszek Mazan, reżyser filmowy Kazimierz Kutz i prezydent Europejskiej Unii Konsumentów Piwa (EBCU) Terry Lock.
- Andrzej Sadownik nie tylko wsławił się działaniem na rzecz kultury picia piwa, ale jest także wybitnym znawcą i w dodatku warzy ten chmielowy nektar w kuchni swojego mieszkania na II piętrze warszawskiego bloku - wychwalał świeżo upieczonego kawalera „Złotego chmielu” Wielki Mistrz Olobry.
Zebrani gromkimi brawami nagrodzili Andrzeja Sadownika za pokaz warzenia piwa w przysłowiowym czajniku. Dokonał on tego za pomocą wyładowanego z bagażnika własnego samochodu, przewoźnego browaru, składającego się z drewnianego młynka do śrutowania jęczmienia, kociołka (kadzi zaciernej), dwóch plastykowych wiaderek (kadzi filtracyjnej), zwiniętej w spiralę miedzianej rurki (chłodnicy) i plastykowej beczki (fermentora).
Potem była konsumpcja „domowego piwa” - „Bonale 1” i „Weizen”.
- Mój prywatny browar nazywa się Nanobrowar Domowy „PiwU”, gdyż wytwarzam rocznie 300 litrów piwa, czyli milionową (stąd nano) część światowej produkcji piwa - żartował uradowany kawaler „Złotego chmielu”.
(dan) - Express Ilustrowany