Piwo latem może podrożeć nawet o 70 groszy na butelce
Grupa Żywiec kupiła w Czechach słód jęczmienny za ponad 26 mln euro. Inne browary nie miały tyle szczęścia. Cała europejska produkcja słodu w 2008 r. dawno została wyprzedana. Ceny tego surowca w długoterminowych kontraktach osiągały poziom 130-150 euro za tonę, podczas gdy rok temu wynosiły ok. 70 euro za tonę. Jeśli ktoś chce go pilnie otrzymać, musi liczyć się z wydatkiem nawet 600 euro za tonę, ale i przy takiej cenie nie ma gwarancji, że nie odejdzie z kwitkiem.
Dlaczego słód tak bardzo podrożał? Zdaniem browarników winne są biopaliwa. Część rolników, którzy do tej pory uprawiali chmiel i jęczmień, przerzuciła się bowiem na rzepak (olej rzepakowy jest jednym z komponentów biopaliw). Uprawa tej rośliny jest mniej pracochłonna od jęczmienia, a w dodatku można otrzymać dotacje od państwa. Drugim powodem są gorsze zbiory jęczmienia i chmielu - w ubiegłym roku były one mniejsze w całej Europie aż o 30 proc. niż w 2006 r.
Drożejące piwo to problem globalny. Obszar upraw chmielu nie rośnie, a przybywa ludzi. W ciągu ostatnich 30 lat areał upraw tej rośliny w przeliczeniu na człowieka spadł z 3,5 do 2,2 ha. Z jęczmieniem jest jeszcze gorzej. Rośnie produkcja mięsa, a do tego potrzeba dużo pasz. W efekcie cena jęczmienia w Czechach wzrosła ze 130 euro za tonę w grudniu 2006 r. do ponad 290 euro w grudniu 2007 r.
Nie lepiej wygląda sytuacja z innymi surowcami potrzebnymi do produkcji piwa. W Polsce sprzedaje się coraz więcej tego napoju w puszkach - obecnie aż połowa złocistego trunku rozlewana jest do opakowań aluminiowych. Resztę dzielą między siebie butelki (40 proc.) i beczki (10 proc.)
Na rynku już występują poważne braki puszek. W ciągu najbliższych trzech, pięciu lat nadal będzie ich brakowało. Do tego dochodzi wysoka cena aluminium: w czerwcu 2006 r. ten metal kosztował 3227 dol. za tonę, ustanawiając rekord wszech czasów. Dziś jest niewiele taniej.
Drożeje też szkło, choć nie tak gwałtownie jak aluminium. Browary zaś stosują coraz więcej butelek bezzwrotnych. W 2007 r. zabrakło ich w całej Europie. Coraz więcej artykułów spożywczych innych niż piwo pakuje się w szklane opakowania. Do tego dochodzi zamknięcie fabryk w Europie Zachodniej i konsolidacja producentów. Nic dziwnego, że rosną ceny butelek, w sumie o ok. 25 proc. w ciągu roku.
Efektem szalejących cen jest i będzie wzrost cen piwa w sklepach. Na opakowania przypada ok. 40 proc. całkowitych kosztów produkcji, na słód zaś do 30 proc. Pozostałe wydatki browarów idą na etykiety, chmiel czy syropy.
Koszty produkcji piwa mają co prawda niewielki, bo sięgający 20 proc. udział w jego cenie na półce, ale gdy rosną o 100 proc. i więcej, producenci muszą część tego wzrostu przerzucić na konsumentów. Inaczej gwałtownie spada ich rentowność, a niektóre browary działają już na granicy opłacalności.
Najbardziej dochodowa w Polsce jest Kompania Piwowarska z grupy SABMiller, na którą przypada ok. 75 proc. zysków całej piwnej branży.
Producenci piwa twierdzą, że wzrost cen mogłaby powstrzymać obniżka akcyzy. Zdaniem Pawła Kwiatkowskiego, rzecznika Kompanii Piwowarskiej, byłaby ona uzasadniona, bo od lat branża piwowarska dostarcza fiskusowi więcej środków niż planowano. Kwiatkowski przypomina, że w Polsce obowiązuje maksymalna stawka akcyzy - ponad 80 zł na hektolitr. Jednak Ministerstwo Finansów nie bierze pod uwagę takiego obniżenia stawki.
Sącząc ulubione piwo w czasie Euro 2008 warto więc może w przerwie meczu przypomnieć sobie, skąd się biorą te podwyżki i mieć nadzieję, że na Euro 2012 nie będzie dużo gorzej.
POLSKA Dziennik Zachodni
Jakub Stępień