Pianka się zbiera
18.02.2005
Procesy o winobraniowe piwo są co najmniej dwa. W jednym Centrum Biznesu oskarża restauratora o wykorzystanie podrobionej umowy na sprzedaż piwa podczas Winobrania.W drugim pozwana jest miejska spółka. Na razie restauratorwygrywa.
O aferze związanej z umową na wyłączność sprzedaży piwa podczas Winobrania w 2003 r. napisaliśmy jako pierwsi. Przypomnijmy, że po Winobraniu okazało się, że Żywiec nie chce zapłacić za tę wyłączność umówionych 40 tyś. zł. Browary stwierdziły, że umowa między ich firmą i Centrum
Biznesu została podrobiona. Sprawę skierowano do prokuratury. Jednocześnie prezes Centrum Adam Ruszczyński nakazał wstrzymać zapłatę dla firmy Impres, która miała być wykonawcą pechowej umowy.
Proces kontra proces
Firmę Impres prowadzi restaurator Sławomir Gowin. Według prezesa CB to on przyniósł umowę, która potem została
uznana za podrobioną. Centrum w procesie przeciwko
restauratorowi występuje jako pokrzywdzony i oskarżyciel
posiłkowy. Miejska spółka domaga się od restauratora ok. 20
tyś. zł odszkodowania. Fałszerza umowy prokuratura nie
odnalazła, S. Gowina oskarżono o posługiwanie się podrobionym dokumentem. Twierdzi on jednak, że jest niewinny. Umowę miał zobaczyć po raz pierwszy w siedzibie Centrum.
- Nie była mi ona nawet potrzebna - argumentuje. - Ja jedynie dostarczałem piwo do winobraniowych stoisk.
A ponieważ CB wstrzymało mu zapłatę za część dostaw,
S. Gowin też pozwał Centrum do sądu.
Jeszcze się posądzą
W sprawie zapłaty za dostawę piwa w tym tygodniu zapadł
już wyrok. Niekorzystny dla miejskiej spółki. Centrum
ma wypłacić restauratorowi 10 tyś. zł zaległej zapłaty wraz
z odsetkami. Chociaż sędzia przyznała, że mogą być roszczenia miejskiej spółki wobec restauratora w oddzielnym
procesie.
- Wyrok nie mógł być inny - ocenia S. Gowin. - Centrum powinno było zapłacić za odebrany towar.
Pełnomocnik CB zapowiada jednak, że wystąpi o uzasadnienie wyroku i prawdopodobnie złoży apelację.
- Uważamy, że sąd powinien był wziąć pod uwagę również toczący się proces karny - wyjaśnia. Proces karny wciąż trwa
i trudno określić, kiedy się zakończy.
Biznesu została podrobiona. Sprawę skierowano do prokuratury. Jednocześnie prezes Centrum Adam Ruszczyński nakazał wstrzymać zapłatę dla firmy Impres, która miała być wykonawcą pechowej umowy.
Proces kontra proces
Firmę Impres prowadzi restaurator Sławomir Gowin. Według prezesa CB to on przyniósł umowę, która potem została
uznana za podrobioną. Centrum w procesie przeciwko
restauratorowi występuje jako pokrzywdzony i oskarżyciel
posiłkowy. Miejska spółka domaga się od restauratora ok. 20
tyś. zł odszkodowania. Fałszerza umowy prokuratura nie
odnalazła, S. Gowina oskarżono o posługiwanie się podrobionym dokumentem. Twierdzi on jednak, że jest niewinny. Umowę miał zobaczyć po raz pierwszy w siedzibie Centrum.
- Nie była mi ona nawet potrzebna - argumentuje. - Ja jedynie dostarczałem piwo do winobraniowych stoisk.
A ponieważ CB wstrzymało mu zapłatę za część dostaw,
S. Gowin też pozwał Centrum do sądu.
Jeszcze się posądzą
W sprawie zapłaty za dostawę piwa w tym tygodniu zapadł
już wyrok. Niekorzystny dla miejskiej spółki. Centrum
ma wypłacić restauratorowi 10 tyś. zł zaległej zapłaty wraz
z odsetkami. Chociaż sędzia przyznała, że mogą być roszczenia miejskiej spółki wobec restauratora w oddzielnym
procesie.
- Wyrok nie mógł być inny - ocenia S. Gowin. - Centrum powinno było zapłacić za odebrany towar.
Pełnomocnik CB zapowiada jednak, że wystąpi o uzasadnienie wyroku i prawdopodobnie złoży apelację.
- Uważamy, że sąd powinien był wziąć pod uwagę również toczący się proces karny - wyjaśnia. Proces karny wciąż trwa
i trudno określić, kiedy się zakończy.
Gazeta Lubuska
ALICJA BOGIEL