Pepees: dwa miesiące na decyzję o browarze
08.08.2006
Krajowy rynek piwa puchł w drugim kwartale od upałów i mundialowych emocji. Dzięki temu sprzedaż złocistego napoju w pierwszym półroczu wzrosła o 5,5 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Z piwnej koniunktury stara się skorzystać należący do Pepeesu regionalny dotychczas Browar Łomża, który prowadzi swoją pierwszą ogólnopolską kampanię telewizyjną. Może się ona okazać przygrywką do sprzedaży zakładu, będącego jednym z ostatnich regionalnych producentów piwa nieposiadających inwestora branżowego. Los browaru, który daje firmie dwie trzecie zysku operacyjnego, powinien się rozstrzygnąć — jak twierdzi Andrzej Kiełczewski — do końca września, kiedy firma ma ogłosić strategię na kolejne lata.
Na razie jednak akcjonariusze się spierają. Jak twierdzi Dawid Sukacz, mniejszościowy akcjonariusz Pepeesu i jednocześnie prezes NFI Piast, zatrzymać browar w grupie chcieliby właściciele 40 proc. akcji pod wodzą Józefa Huberta Gierowskiego. Akcjonariusze mniejszościowi (też około 40 proc.) popierają upłynnienie wytwórni piwa. Reszta jest niezdecydowana, np. stanowiska jeszcze nie zajął Krzysztof Borkowski, członek zarządu Pepeesu.
Łomżyński browar ma się dobrze. Po inwestycjach zwiększył moce produkcyjne z 600 tys. do 850 tys. hl rocznie. W pierwszym kwartale poprawił rentowność sprzedaży do 26,33 proc. z 24,94 proc. rok wcześniej. Jego udział w rynku spółka szacuje na 2 proc. Ile Pepees może za niego zainkasować?
Na silnie skonsolidowanym rynku brak wielkiego wyboru obiektów do porównań. Nie ma na nim ostatnio zbyt wielu transakcji. Łomżę można w pewnym przybliżeniu porównać do browaru Perła, którego 48 proc. akcji nabył niedawno Royal Unibrew, wielki duński koncern piwowarski. Nie ma oficjalnych danych, ile inwestor zapłacił, ale rynek spekuluje, że około 60 mln zł.
Przyjmując, że Perła wytwarza 800 tys. hl piwa rocznie, średnio za 1000 hl mocy produkcyjnej Duńczycy płacili 156 tys. zł. Przekładając te kalkulacje na obecne moce Łomży, Pepees powinien spodziewać się 132 mln zł. Rynek spekuluje, że cena może wynieść od 120 mln do nawet 150 mln zł. Tymczasem giełdowa spółka ma kapitalizację 142 mln zł. Sugerowałoby to, że jest niedowartościowana, zwłaszcza że po transakcji pozostałaby jej jeszcze przetwórnia ziemniaków, dająca w pierwszym kwartale 25 proc. zysku operacyjnego.
Prezes Andrzej Kiełczewski zapowiada, że jeśli browar zostanie rzeczywiście sprzedany, Pepees będzie chciał wejść w produkcję biopaliw. Opłacalność tej inwestycji budzi jednak kontrowersje. Wprawdzie sprzyja jej wysoka cena ropy naftowej i zielone światło, jakie przed paliwami alternatywnymi zapalił rząd. Jednak technologia ich wytwarzania jest złożona i kapitałochłonna, a sukces będzie zależał od skali działalności, a więc i rynków zbytu.
Na razie jednak akcjonariusze się spierają. Jak twierdzi Dawid Sukacz, mniejszościowy akcjonariusz Pepeesu i jednocześnie prezes NFI Piast, zatrzymać browar w grupie chcieliby właściciele 40 proc. akcji pod wodzą Józefa Huberta Gierowskiego. Akcjonariusze mniejszościowi (też około 40 proc.) popierają upłynnienie wytwórni piwa. Reszta jest niezdecydowana, np. stanowiska jeszcze nie zajął Krzysztof Borkowski, członek zarządu Pepeesu.
Łomżyński browar ma się dobrze. Po inwestycjach zwiększył moce produkcyjne z 600 tys. do 850 tys. hl rocznie. W pierwszym kwartale poprawił rentowność sprzedaży do 26,33 proc. z 24,94 proc. rok wcześniej. Jego udział w rynku spółka szacuje na 2 proc. Ile Pepees może za niego zainkasować?
Na silnie skonsolidowanym rynku brak wielkiego wyboru obiektów do porównań. Nie ma na nim ostatnio zbyt wielu transakcji. Łomżę można w pewnym przybliżeniu porównać do browaru Perła, którego 48 proc. akcji nabył niedawno Royal Unibrew, wielki duński koncern piwowarski. Nie ma oficjalnych danych, ile inwestor zapłacił, ale rynek spekuluje, że około 60 mln zł.
Przyjmując, że Perła wytwarza 800 tys. hl piwa rocznie, średnio za 1000 hl mocy produkcyjnej Duńczycy płacili 156 tys. zł. Przekładając te kalkulacje na obecne moce Łomży, Pepees powinien spodziewać się 132 mln zł. Rynek spekuluje, że cena może wynieść od 120 mln do nawet 150 mln zł. Tymczasem giełdowa spółka ma kapitalizację 142 mln zł. Sugerowałoby to, że jest niedowartościowana, zwłaszcza że po transakcji pozostałaby jej jeszcze przetwórnia ziemniaków, dająca w pierwszym kwartale 25 proc. zysku operacyjnego.
Prezes Andrzej Kiełczewski zapowiada, że jeśli browar zostanie rzeczywiście sprzedany, Pepees będzie chciał wejść w produkcję biopaliw. Opłacalność tej inwestycji budzi jednak kontrowersje. Wprawdzie sprzyja jej wysoka cena ropy naftowej i zielone światło, jakie przed paliwami alternatywnymi zapalił rząd. Jednak technologia ich wytwarzania jest złożona i kapitałochłonna, a sukces będzie zależał od skali działalności, a więc i rynków zbytu.
Puls Biznesu
Anna Borys