Aktualności

« poprzedni  |  powrót do listy  |  następny »

Nielegalne ogródki - ciąg dalszy

05.07.2004

Tuż pod nosem prezydenta z Prawa i Sprawiedliwości na Starym Rynku rozbudował się nielegalny ogródek. Urząd miasta sam się na niego zgodził, dziś umywa ręce. Jednocześnie ściga właścicieli drewnianego "Biskupina", którym sam wydzierżawił teren na pub i wziął za to pieniądze.
Obydwa ogródki nie mają ani pozwolenia na budowę, ani zgody konserwatora zabytków, i to mimo że stoją na terenie wpisanym do rejestru zabytków. Co więcej, przeszklona Arena (popularny grzybek) od miesiąca działa na Starym Rynku bez odbioru sanepidu, została do niego zgłoszona dopiero w czwartek. Sprawą zainteresował się już też inspektor nadzoru. Dał właścicielom miesiąc na uzupełnienie dokumentów, inaczej wyda nakaz rozbiórki.

Grzybek prezydenta

Arena Żywca pojawiła się przed ratuszem w pierwszy weekend czerwca. Ale już miesiąc wcześniej chwaliły się nią władze Płocka. W kwietniu podpisały z browarem kontrowersyjne porozumienie, na mocy którego miasto dało Żywcowi monopol na Starym Rynku; w zamian dostało pieniądze na imprezy. Tekst dokumentu ratusz okrył tajemnicą. Nieoficjalnie wiemy, że dwa dni później prezydent przekazał plac w administrację Agencji Rewitalizacji Starówki i zaznaczył, że na Rynku nie można zrobić nic bez jego błogosławieństwa. Tymczasem niedługo później browar wynajął płocką spółkę Kino, by ta poprowadziła działalność w Arenie pod swoim szyldem. I tak grzybek ruszył. Natychmiast zaprotestował konserwator zabytków, wyjaśnień zażądał od prezydenta. Co na to miasto? Wciąż udaje, że o niczym nie wiedziało. W rezultacie dziś nie wiadomo nawet, komu należałoby wręczyć nakaz rozbiórki. Konserwator wysłał następne pisma, tym razem do ARS-a, Kina (właściciele spółki twierdzą, że są tylko dzierżawcami) i Żywca.

Ratusz nie wiedział?

O budującym się nad Wisłą "Biskupinie" pisaliśmy w maju. Od razu mieliśmy wątpliwości, czy konserwator i architekt miasta zgodzili się na letni pub na skarpie. Przypomnijmy: właściciele Rodeo wydzierżawili od miasta 300 m kw., nie ukrywali swoich planów. Z robotami na pozwolenie na budowę nie czekali. Teraz, gdy "Biskupin" jest prawie gotów do przyjmowania gości, okazuje się, że ratusz stwierdził, iż letni pub jest nielegalny, umorzył postępowanie o wydanie pozwolenia na budowę i przekazał sprawę inspektorowi nadzoru budowlanego.
Gazeta Wyborcza

Agnieszka Woźniak