Nie chcą tu ogródka piwnego
05.08.2006
Mieszkańcy ul. 5 Lipca i okolic narzekają na klientów mieszczącego się tu ogródka piwnego. Domagają się jego likwidacji.
Chodzi o ogródek piwny na skrzyżowaniu ulic 5 Lipca i Bolesława Śmiałego.
- Rozebrani do rosołu "klienci” tego ogródka pozwalają sobie na obsceniczne zachowania, głośne śpiewy i krzyki, wyjącą muzykę oraz zaczepianie zwykłych obywateli przez cały dzień do późnych godzin nocnych - napisali w skardze do "Głosu” okoliczni mieszkańcy. - Prawie codzienne interwencje policji nie przynoszą żadnych skutków.
Ich zdaniem sytuacja taka powtarza się zawsze, kiedy robi się ciepło na tyle, że można pić piwo na zewnątrz.
- To jest już nie do wytrzymania dla mieszkańców okolicznych posesji - twierdzą.
Proszą nas o pomoc w doprowadzeniu do zlikwidowania ogródka piwnego.
Byliśmy na miejscu wczoraj w godzinach wczesnopopołudniowych. W ogródku siedziało już kilku podchmielonych klientów, którzy dość głośno się porozumiewali. Nie zastaliśmy właściciela, ale rozmawialiśmy z pracownicami ogródka. Zaprzeczają, że dochodzi do takich scen, jak opisali nam okoliczni mieszkańcy.
- W zeszłym roku mieszkańcy też domagali się likwidacji. Lokal jest otwarty tylko do godziny 22. Zdarza się, że są głośne rozmowy, ale to normalne. Tu się pije piwo - mówi jedna z nich.
Cofnąć koncesję na sprzedaż alkoholu może Urząd Miejski. Sprawa jest tam znana.
- W lipcu wpłynęła do nas skarga - potwierdza Dawid Brzozowski z biura prasowego UM. - Zobowiązaliśmy policję i straż miejską, żeby zainteresowały się tym miejscem, zwiększyły nadzór, a jeśli będzie potrzeba - wysłały dodatkowe patrole. Przedsiębiorcę zobowiązaliśmy, żeby zlikwidował uciążliwość.
Dawid Brzozowski tłumaczy, że koncesję na sprzedaż alkoholu można cofnąć tylko na wniosek policji. Policji sprawa też jest znana.
- Też dostaliśmy skargę od mieszkańców - mówi Artur Marciniak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji.
Wczoraj nie udało mu się jednak ustalić, czy policja zaczęła już działać w tej sprawie.
- Wnioski policji w takich sprawach są często źle uzasadnione, a kiedy wzywamy policję do ich uzupełnienia nie dostajemy odpowiedzi - tłumaczy Dawid Brzozowski. - Przedsiębiorcy mogą się od tych decyzji odwoływać.
- Rozebrani do rosołu "klienci” tego ogródka pozwalają sobie na obsceniczne zachowania, głośne śpiewy i krzyki, wyjącą muzykę oraz zaczepianie zwykłych obywateli przez cały dzień do późnych godzin nocnych - napisali w skardze do "Głosu” okoliczni mieszkańcy. - Prawie codzienne interwencje policji nie przynoszą żadnych skutków.
Ich zdaniem sytuacja taka powtarza się zawsze, kiedy robi się ciepło na tyle, że można pić piwo na zewnątrz.
- To jest już nie do wytrzymania dla mieszkańców okolicznych posesji - twierdzą.
Proszą nas o pomoc w doprowadzeniu do zlikwidowania ogródka piwnego.
Byliśmy na miejscu wczoraj w godzinach wczesnopopołudniowych. W ogródku siedziało już kilku podchmielonych klientów, którzy dość głośno się porozumiewali. Nie zastaliśmy właściciela, ale rozmawialiśmy z pracownicami ogródka. Zaprzeczają, że dochodzi do takich scen, jak opisali nam okoliczni mieszkańcy.
- W zeszłym roku mieszkańcy też domagali się likwidacji. Lokal jest otwarty tylko do godziny 22. Zdarza się, że są głośne rozmowy, ale to normalne. Tu się pije piwo - mówi jedna z nich.
Cofnąć koncesję na sprzedaż alkoholu może Urząd Miejski. Sprawa jest tam znana.
- W lipcu wpłynęła do nas skarga - potwierdza Dawid Brzozowski z biura prasowego UM. - Zobowiązaliśmy policję i straż miejską, żeby zainteresowały się tym miejscem, zwiększyły nadzór, a jeśli będzie potrzeba - wysłały dodatkowe patrole. Przedsiębiorcę zobowiązaliśmy, żeby zlikwidował uciążliwość.
Dawid Brzozowski tłumaczy, że koncesję na sprzedaż alkoholu można cofnąć tylko na wniosek policji. Policji sprawa też jest znana.
- Też dostaliśmy skargę od mieszkańców - mówi Artur Marciniak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji.
Wczoraj nie udało mu się jednak ustalić, czy policja zaczęła już działać w tej sprawie.
- Wnioski policji w takich sprawach są często źle uzasadnione, a kiedy wzywamy policję do ich uzupełnienia nie dostajemy odpowiedzi - tłumaczy Dawid Brzozowski. - Przedsiębiorcy mogą się od tych decyzji odwoływać.
Głos Szczeciński
paw