Nawarzyłem piwa
09.05.2003
- Dwa razy nawarzyłem piwa, którego nie mogłem wypić. Ale to było na początku, kiedy zaczynałem i nie miałem doświadczenia - mówi Tomasz Wójcik, wlewając do kufla złocisty płyn uwarzony przez siebie domowym sposobem.
Sympatycy piwa w Polsce to ogromna rzesza ludzi, najczęściej mężczyzn. Ich uwielbienie dla piwa przejawia się w różny sposób: od konsumpcji co bardziej wyszukanych gatunków, poprzez zbieractwo etykiet, podstawek, kapsli, kufli, butelek. Ale najwyższym stopniem piwnego wtajemniczenia jest warzenie tego napoju w domu.
Domowy browar
- Jeszcze całkiem niedawno Polaków produkujących piwo w domach można było liczyć na dziesiątki. Obecnie - sądząc po liczbie sprzedanych zestawów do warzenia piwa - zajmuje się tym grubo ponad tysiąc osób. Pewnie drugie tyle piwowarów działa na własną rękę - szacuje Ziemowit Fałat z Browamatora, dostawcy sprzętu i surowców dla domowych piwowarów.
Co prawda daleko nam jeszcze do Niemiec czy Stanów Zjednoczonych, gdzie jak obliczono - pod koniec lat 90. - jeden na 300 mieszkańców sam sobie warzył piwo. Jak się szacuje, już dzisiaj w Polsce, gdyby zliczyć całą domową produkcję, piwowarzy-amatorzy mogliby swoim piwem zasilić niewielki browar przemysłowy.
- W Polsce liczba piwowarów szybko rośnie. Po pierwsze, można już kupić to, co niezbędne do warzenia (działają sklepy internetowe i detaliczne). Po drugie, wiele osób, które próbowały prawdziwego piwa domowego, często zachwyconych smakiem bądź z ciekawości decyduje się na samodzielne warzenie - mówi Ziemowit Fałat.
Właśnie ciekawością kierował się Tomasz Wójcik, kiedy przed ponad rokiem w swoim M3 na III piętrze jednego z krakowskich osiedli uwarzył swoje pierwsze piwo. Idea kufla
- Rozpocząłem przygodę z warzeniem od tzw. brew-kit (gotowy ekstrakt słodu i chmielu pakowany w puszki, który wystarczy wymieszać z odpowiednią ilością gorącej wody, dodać drożdży i odstawić do fermentacji), który koleżanka przywiozła z Australii - opowiada Tomasz Wójcik, pracownik firmy komputerowej. - Ale z tego typu warzeniem jest jak z zupami w proszku, a ja chciałem zrobić prawdziwe piwo. Zaopatrzyłem się w sprzęt i do dzisiaj eksperymentuję z produkcją piwa. Nawarzyłem już ok. 400 litrów.
Ale dla prawdziwego piwowara poszukiwania idealnego piwa nigdy się nie kończą - dodaje. To, co najlepsze w piwowarstwie domowym, to właśnie swoboda twórcza. Piwowar nie jest skrępowany badaniami rynku i nakazem, by piwo, które warzy, smakowało jak największej liczbie klientów. Trunek własnej roboty jest zdrowszy, bo bez chemii, poza tym smaczniejszy i tańszy od przemysłowego.
Hobby męża
Większość piwowarów rozpoczyna swoją przygodę od warzenia "jasnego pełnego". Odpowiednie proporcje i technika pozwalają jednak wyprodukować pszeniczne weizeny (w stylu bawarskim), ciemne stouty (angielskie, ciemne, mocno chmielone), pale ale (angielskie ciemne, niezbyt gazowane i mocno chmielone) i portery.
- Z warzeniem piwa jest jak z wykwintnym kucharzeniem - mówi Tomasz Wójcik, wyciągając z szafek i różnych zakamarków mieszkania przyrządy niezbędne przy warzeniu. - Tylko że jest przy tym więcej bałaganu w domu - przerywa żona Aneta. Ale jak dodaje, przyzwyczaiła się już do hobby męża.
Jak się to robi?
- Przy produkcji trzeba przestrzegać sterylności. Zaczyna się od przygotowania brzeczki - wyjaśnia Tomasz Wójcik. - Do dużego garnka wlewamy wodę, słód, dosypujemy chmiel i gotujemy. Brzeczka gotuje się około godziny. Potem trzeba ją szybko ochłodzić, na przykład wstawić do wanny z zimną wodą. Następnie wlewamy ochłodzoną brzeczkę do fermentatora, dodajemy drożdże i odstawiamy do fermentacji, która trwa około tygodnia. Później można przystąpić do rozlewania i kapslowania butelek. Przed rozlewaniem dodajemy do "szkła" kilka gramów cukru, dzięki czemu piwo "nagazuje się". Następnie butelki z piwem powinny leżakować i dojrzewać w ciemnym miejscu od 4 do 12 tygodni - tłumaczy krakowski piwowar.
Domowy browar
- Jeszcze całkiem niedawno Polaków produkujących piwo w domach można było liczyć na dziesiątki. Obecnie - sądząc po liczbie sprzedanych zestawów do warzenia piwa - zajmuje się tym grubo ponad tysiąc osób. Pewnie drugie tyle piwowarów działa na własną rękę - szacuje Ziemowit Fałat z Browamatora, dostawcy sprzętu i surowców dla domowych piwowarów.
Co prawda daleko nam jeszcze do Niemiec czy Stanów Zjednoczonych, gdzie jak obliczono - pod koniec lat 90. - jeden na 300 mieszkańców sam sobie warzył piwo. Jak się szacuje, już dzisiaj w Polsce, gdyby zliczyć całą domową produkcję, piwowarzy-amatorzy mogliby swoim piwem zasilić niewielki browar przemysłowy.
- W Polsce liczba piwowarów szybko rośnie. Po pierwsze, można już kupić to, co niezbędne do warzenia (działają sklepy internetowe i detaliczne). Po drugie, wiele osób, które próbowały prawdziwego piwa domowego, często zachwyconych smakiem bądź z ciekawości decyduje się na samodzielne warzenie - mówi Ziemowit Fałat.
Właśnie ciekawością kierował się Tomasz Wójcik, kiedy przed ponad rokiem w swoim M3 na III piętrze jednego z krakowskich osiedli uwarzył swoje pierwsze piwo. Idea kufla
- Rozpocząłem przygodę z warzeniem od tzw. brew-kit (gotowy ekstrakt słodu i chmielu pakowany w puszki, który wystarczy wymieszać z odpowiednią ilością gorącej wody, dodać drożdży i odstawić do fermentacji), który koleżanka przywiozła z Australii - opowiada Tomasz Wójcik, pracownik firmy komputerowej. - Ale z tego typu warzeniem jest jak z zupami w proszku, a ja chciałem zrobić prawdziwe piwo. Zaopatrzyłem się w sprzęt i do dzisiaj eksperymentuję z produkcją piwa. Nawarzyłem już ok. 400 litrów.
Ale dla prawdziwego piwowara poszukiwania idealnego piwa nigdy się nie kończą - dodaje. To, co najlepsze w piwowarstwie domowym, to właśnie swoboda twórcza. Piwowar nie jest skrępowany badaniami rynku i nakazem, by piwo, które warzy, smakowało jak największej liczbie klientów. Trunek własnej roboty jest zdrowszy, bo bez chemii, poza tym smaczniejszy i tańszy od przemysłowego.
Hobby męża
Większość piwowarów rozpoczyna swoją przygodę od warzenia "jasnego pełnego". Odpowiednie proporcje i technika pozwalają jednak wyprodukować pszeniczne weizeny (w stylu bawarskim), ciemne stouty (angielskie, ciemne, mocno chmielone), pale ale (angielskie ciemne, niezbyt gazowane i mocno chmielone) i portery.
- Z warzeniem piwa jest jak z wykwintnym kucharzeniem - mówi Tomasz Wójcik, wyciągając z szafek i różnych zakamarków mieszkania przyrządy niezbędne przy warzeniu. - Tylko że jest przy tym więcej bałaganu w domu - przerywa żona Aneta. Ale jak dodaje, przyzwyczaiła się już do hobby męża.
Jak się to robi?
- Przy produkcji trzeba przestrzegać sterylności. Zaczyna się od przygotowania brzeczki - wyjaśnia Tomasz Wójcik. - Do dużego garnka wlewamy wodę, słód, dosypujemy chmiel i gotujemy. Brzeczka gotuje się około godziny. Potem trzeba ją szybko ochłodzić, na przykład wstawić do wanny z zimną wodą. Następnie wlewamy ochłodzoną brzeczkę do fermentatora, dodajemy drożdże i odstawiamy do fermentacji, która trwa około tygodnia. Później można przystąpić do rozlewania i kapslowania butelek. Przed rozlewaniem dodajemy do "szkła" kilka gramów cukru, dzięki czemu piwo "nagazuje się". Następnie butelki z piwem powinny leżakować i dojrzewać w ciemnym miejscu od 4 do 12 tygodni - tłumaczy krakowski piwowar.
Dzień Dobry
Adam Liss