Murańka mógł latać z reklamą piwa
- Przypadek Murańki jest w Polsce precedensem, bo pierwszy raz tak jawnie wykorzystano dziecko do reklamy alkoholu - przyznaje Krzysztof Brzózka, dyrektor PARPA.
Zakopiańska prokuratura, po rozpatrzeniu zawiadomienia PARPA, zdecydowała o umorzeniu sprawy.
- Co innego, gdy chłopiec jest celowo wykorzystywany do reklamy alkoholu, a co innego przypadek Murańki - mówi Mirosław Kozak, prokurator, który prowadził sprawę. Umorzył ją, bo uznał,
że reklama na koszulce skoczka miała niską szkodliwość.
Z tym postanowieniem nie pogodziła się Agencja i wniosła do Sądu Rejonowego w Zakopanem zażalenie na tę decyzję. Wczoraj na niejawnym posiedzeniu zakopiański sąd przyznał jednak rację prokuraturze. Decyzja o umorzeniu jest ostateczna.
Zgadza się z nią Krzysztof Murańka, ojciec młodego skoczka.
- Nie śledzę tej sprawy, ale uważam, że sąd dobrze zrobił. Syn startował w zawodach, gdzie była taka reklama i tyle - dodaje ojciec Klimka.
Z decyzji sądu nie pogodził się jednak dyrektor PARPA.
- Przecież Klimek Murańka był w kadrze narodowej. Organizatorzy mogli więc przewidzieć, że może zostać wystawiony jako skoczek w Pucharze Świata w Zakopanem. To nie było tak, że dowiedzieli się w ostatniej chwili. Poza tym to nie jest niska szkodliwość czynu - mówi Krzysztof Brzózka.
Zauważa, że chłopak, który ma niewątpliwie talent, dzięki transmisji telewizyjnej został pokazany
w całym kraju z reklamą piwa na piersiach.
- Jak w takim kontekście ma być wzorem do naśladowania dla innych dzieci i sportowców?
- zastanawia się.
Zapewnia, że nie zamierza tak zostawić sprawy Murańki i Harnasia i na pewno wykorzysta wszystkie możliwości prawne, jakie tylko będzie miał. Ale teraz PARPA pozostaje jedynie walka
w sądzie na drodze cywilnej. Producent piwa umywa ręce.
- Mamy status sponsora i nie jesteśmy stroną w sprawie - opowiada specjalista ds. PR Carlsberg Polska, Jagoda Jastrzębska. I odsyła do organizatorów imprezy w sprawie strojów nieletnich zawodników.
- Nasza firma bezwzględnie przestrzega obowiązującego prawa, w tym ustawy o wychowaniu
w trzeźwości dzieci i młodzieży - przekonuje Jastrzębska.
- Co więcej, jako firma odpowiedzialna, sama nakłada sobie restrykcje np. poprzez ostrzeżenia
na opakowaniach piwa "Nigdy nie jeżdżę po alkoholu".
- Konsekwentnie też prowadzimy kampanie społeczne "Alkohol nieletnim dostęp wzbroniony"
- podkreśla.
Grzegorz Mikuła, rzecznik Polskiego Związku Narciarskiego zauważa, że podczas zawodów
w Zakopanem w styczniu br. logo "Harnasia" znalazło się tylko na numerze startowym zawodnika.
Mikuła zaznacza, że Klimek nie był jedyną niepełnoletnią osobą na tych zawodach.
- Gdyby koszulki z numerem startowym nie ubrał, nie mógłby w ogóle wystąpić, a jeśli sponsorem byłby producent papierosów czy prezerwatyw, to musiałby skakać z takim logo - dodaje.
Lech Nadarkiewicz, dyrektor zawodów o Puchar Świata , tłumaczy naszemu reporterowi, że... "Harnaś" jest znakiem firmowym, przy którym nie było napisane, co to za produkt.
- Znak towarowy "Harnaś" nie musi być tożsamy z piwem i dlatego sprawa w prokuraturze została umorzona - zauważa Nadarkiewicz.
Łukasz Bobek, (współpr. et, dc, ik) - POLSKA Gazeta Krakowska