Kompania Piwowarska odpiera zarzuty Marcina Bosackiego
15.09.2005
"Kompromis po wielkopolsku" - tekst szefa działu zagranicznego "Gazety" Marcina Bosackiego wywołał duże poruszenie. Zareagowała też Kompania Piwowarska i jej rzecznik prasowy Paweł Kwiatkowski.
Sprawa dotyczy bojkotu piwa Lech ogłoszonego przez piłkarskich kibiców Lecha Poznań. Kibice uważają, że wielkopolska firma powinna w większym stopniu finansować zespół Lecha.
Marcin Bosacki (przeczytaj jego artykuł) wytknął Kampanii Piwowarskiej kilka błędów, które jego zdaniem firma popełniła.
Są to:
- Lekceważenie protestu. "Wydaje się, że Kompanii, jak wielu firmom jej rozmiarów, zabrakło wyobraźni, że oddolny ruch grupki ludzi może trwać, rozrastać się i rzeczywiście stać się dla koncernu przykry. To typowe myślenie Goliata o Dawidzie" - pisze Bosacki.
- Niedocenianie przeciwników, o których przedstawiciele KP mówili, że to nastolatki i jak we wrześniu pójdą do szkoły to protest się skończy. "Powstałe kilka lat temu nowoczesne stowarzyszenia kibiców (w tym prowadzącą bojkot "Wiarę Lecha") tworzą głównie młodzi ludzie po studiach - prawnicy, biznesmeni, specjaliści PR. KP, jako firma promująca się przez sport, powinna to wiedzieć. Nie wiedziała i ponosi tego koszty" - czytamy w artykule Bosackiego.
- Niezrozumienie siły rażenia akcji. " Kiedyś tę pomyłkę popełniali ludzie z firm wiertniczych, gdy zaczynali przeciw nim protesty obrońcy przyrody. W końcu kogo obchodzi los kilku rybek? A potem się okazywało, że jednak obchodzi - ludzi, prasę, telewizję..." - tłumaczy Bosacki.
Bosacki proponuje kompromis, który jego zdaniem powinna zaproponować KP "po to po to, by obie strony zachowały twarz".
KP odpowiada
Paweł Kwiatkowski, rzecznik prasowy Kompanii Piwowarskiej w liście przysłanym do redakcji pisze tymczasem, że "ten protest nie ma nic wspólnego z protestami ekologów: organizatorzy bojkotu nie walczą o słuszną sprawę, jak np. życie zagrożonych gatunków zwierząt czy lasy tropikalne. Oni domagają się kasy. Po prostu. Ich protest przyrównałbym raczej do protestu górników, którzy wywalczyli sobie niedawno wyższe emerytury pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów."
Kwiatkowski odpowiada na zarzuty Bosackiego:" Czy my nie doceniamy przeciwników? Kibice nie zasygnalizowali nam, że chcą się z nami porozumieć. Nie przyszli z propozycją rozmów, lecz od razu uruchomili akcję nawoływania do bojkotu". Rzecznik pyta tez dlaczego KP miałaby zwiększyć Lechowi kwotę sponsoringową. I odpowiada: "Przecież jeśli będzie grał lepiej, to i tak dostanie więcej (nawet dwukrotnie) pieniędzy, bo tak stanowi umowa!" Uważa tez, że o wysokości finansowania klubu nie powinni decydować kibice czy dziennikarze ale klub i sponsor.
Tłumacząc skąd się wzięła opinia, że bojkot organizują nastolatki Kwiatkowski tłumaczy tym, iż na konferencję prasową przed meczem z Koroną przyjechało kilku chłopaków w samochodzie oklejonym plakatami bojkotowymi. "Rozmawiałem z nimi po konferencji. Z rozmowy wynikało, że uczestniczą w organizacji bojkotu. Również osoby roznoszące ulotki na różnych imprezach w Poznaniu nie wydają się dużo starsze" - pisze rzecznik KP.
Kwiatkowski uważa też, że siła rażenia bojkotu jest żadna, bo sierpień był w historii KP najlepszym miesiącem pod względem wielkości sprzedaży w kraju, w Wielkopolsce i w Poznaniu"
Rzecznik KP dodaje, że kilkakrotnie deklarował chęć spotkania z protestującymi, ale stawiał warunek: koniec bojkotu. Pisze też, że KP w ostatnich pięciu latach zwiększyła sponsoring Lecha o 500 proc. Stawia też pytanie: Czy takie akcje nie odstraszą potencjalnych sponsorów?.
Kwiatkowski martwi się, co będzie w przypadku negocjowania kontraktu na kolejny sezon, jeśli KP teraz ulegnie i da więcej pieniędzy. Jaka kwota będzie wystarczająca dzisiaj, jutro i pojutrze? Czy skończy się na bojkocie?". Rzecznik zapewnia że KP jest gotowa do rozmów kompromisu ale prosi by "kibice najpierw zakończyli tę żenującą akcję".
Marcin Bosacki (przeczytaj jego artykuł) wytknął Kampanii Piwowarskiej kilka błędów, które jego zdaniem firma popełniła.
Są to:
- Lekceważenie protestu. "Wydaje się, że Kompanii, jak wielu firmom jej rozmiarów, zabrakło wyobraźni, że oddolny ruch grupki ludzi może trwać, rozrastać się i rzeczywiście stać się dla koncernu przykry. To typowe myślenie Goliata o Dawidzie" - pisze Bosacki.
- Niedocenianie przeciwników, o których przedstawiciele KP mówili, że to nastolatki i jak we wrześniu pójdą do szkoły to protest się skończy. "Powstałe kilka lat temu nowoczesne stowarzyszenia kibiców (w tym prowadzącą bojkot "Wiarę Lecha") tworzą głównie młodzi ludzie po studiach - prawnicy, biznesmeni, specjaliści PR. KP, jako firma promująca się przez sport, powinna to wiedzieć. Nie wiedziała i ponosi tego koszty" - czytamy w artykule Bosackiego.
- Niezrozumienie siły rażenia akcji. " Kiedyś tę pomyłkę popełniali ludzie z firm wiertniczych, gdy zaczynali przeciw nim protesty obrońcy przyrody. W końcu kogo obchodzi los kilku rybek? A potem się okazywało, że jednak obchodzi - ludzi, prasę, telewizję..." - tłumaczy Bosacki.
Bosacki proponuje kompromis, który jego zdaniem powinna zaproponować KP "po to po to, by obie strony zachowały twarz".
KP odpowiada
Paweł Kwiatkowski, rzecznik prasowy Kompanii Piwowarskiej w liście przysłanym do redakcji pisze tymczasem, że "ten protest nie ma nic wspólnego z protestami ekologów: organizatorzy bojkotu nie walczą o słuszną sprawę, jak np. życie zagrożonych gatunków zwierząt czy lasy tropikalne. Oni domagają się kasy. Po prostu. Ich protest przyrównałbym raczej do protestu górników, którzy wywalczyli sobie niedawno wyższe emerytury pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów."
Kwiatkowski odpowiada na zarzuty Bosackiego:" Czy my nie doceniamy przeciwników? Kibice nie zasygnalizowali nam, że chcą się z nami porozumieć. Nie przyszli z propozycją rozmów, lecz od razu uruchomili akcję nawoływania do bojkotu". Rzecznik pyta tez dlaczego KP miałaby zwiększyć Lechowi kwotę sponsoringową. I odpowiada: "Przecież jeśli będzie grał lepiej, to i tak dostanie więcej (nawet dwukrotnie) pieniędzy, bo tak stanowi umowa!" Uważa tez, że o wysokości finansowania klubu nie powinni decydować kibice czy dziennikarze ale klub i sponsor.
Tłumacząc skąd się wzięła opinia, że bojkot organizują nastolatki Kwiatkowski tłumaczy tym, iż na konferencję prasową przed meczem z Koroną przyjechało kilku chłopaków w samochodzie oklejonym plakatami bojkotowymi. "Rozmawiałem z nimi po konferencji. Z rozmowy wynikało, że uczestniczą w organizacji bojkotu. Również osoby roznoszące ulotki na różnych imprezach w Poznaniu nie wydają się dużo starsze" - pisze rzecznik KP.
Kwiatkowski uważa też, że siła rażenia bojkotu jest żadna, bo sierpień był w historii KP najlepszym miesiącem pod względem wielkości sprzedaży w kraju, w Wielkopolsce i w Poznaniu"
Rzecznik KP dodaje, że kilkakrotnie deklarował chęć spotkania z protestującymi, ale stawiał warunek: koniec bojkotu. Pisze też, że KP w ostatnich pięciu latach zwiększyła sponsoring Lecha o 500 proc. Stawia też pytanie: Czy takie akcje nie odstraszą potencjalnych sponsorów?.
Kwiatkowski martwi się, co będzie w przypadku negocjowania kontraktu na kolejny sezon, jeśli KP teraz ulegnie i da więcej pieniędzy. Jaka kwota będzie wystarczająca dzisiaj, jutro i pojutrze? Czy skończy się na bojkocie?". Rzecznik zapewnia że KP jest gotowa do rozmów kompromisu ale prosi by "kibice najpierw zakończyli tę żenującą akcję".
Gazeta Wyborcza
Paweł Kwiatkowski, rzecznik prasowy Kompanii Piwowarskiej