Inspektor sanepidu brał łapówki?
04.09.2004
(Częstochowa) Katowicka delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego od kilkunastu dni prowadzi śledztwo w sprawie wymuszania haraczy i korupcji w różnych częstochowskich instytucjach. W piątek zatrzymała pracownika sanepidu.
62-letniemu Józefowi Rz. przedstawiono zarzut korupcji. Prokuratura złożyła wniosek do sądu o trzymiesięczny areszt. W sobotę rano będzie decyzja.
Rz. w sanepidzie przepracował wiele lat. Od roku - w stacji powiatowej w Częstochowie. Do jego zadań należy kontrola stanu sanitarnego zakładów przetwórczych i gastronomicznych. Meble wziął za pozytywną opinię zezwalającą na działalność letniej kawiarenki na placu Biegańskiego.
Meble na działce...
Katowicka delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzi śledztwo od kilkunastu dni. Pierwsze niepokojące sygnały dotarły do niej tuż po uruchomieniu na placu Biegańskiego letniej kawiarenki. Jej dzierżawca - Piotr Wolnicki - rozpoczął działalność, mimo że nie dopełnił wszystkich formalności.
W czwartek rano funkcjonariusze ABW wkroczyli do częstochowskiego sanepidu. Zabezpieczyli dokumenty, które podpisywał Józef Rz. Późnym wieczorem zaskoczyli go w domu. Został zatrzymany. W piątek od rana był przesłuchiwany, potem przewieziono go do prokuratury. - Przedstawiono mu zarzut korupcji. Nie przyznał się do winy - mówi rzecznik prokuratury Romuald Basiński.
Ustaliliśmy, że w zamian za pozytywną opinię przedsiębiorca z placu Biegańskiego obdarował inspektora "zestawem piwnym" - meblami ogrodowymi firmowanymi przez browar Żywiec. Inspektor dostawał też podobno skrzynki darmowego piwa oraz gdy sobie tego życzył, przedsiębiorcy wozili go na inne kontrole. "Dary" z letniej kawiarenki trafiły na Sabinów, gdzie pracownik sanepidu ma działkę. Pikanterii całej sprawie dodaje, że zięć inspektora sanepidu jest policjantem w częstochowskiej komendzie miejskiej. Czy krył teścia?
Śledztwo na początku
- To nie nasza sprawa, policja ma swój wydział wewnętrzny. Nas interesuje tylko Józef Rz. - mówi rzecznik katowickiej delegatury ABW Michał Cichy. - To prawda, że na jego działce zabezpieczyliśmy meble ogrodowe - potwierdza. I apeluje: - Mamy podstawy do twierdzenia, że przyjmował łapówki także od innych właścicieli firm, które kontrolował. Apelujemy do wszystkich poszkodowanych, aby zgłaszali się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub prokuratury. W myśl nowych przepisów jeśli zgłoszą dobrowolnie, że dawali łapówki, nie grozi im odpowiedzialność karna - podkreśla Cichy.
Czy w prowadzonym przez ABW śledztwie pojawiają się wątki korupcyjne dotyczące urzędników samorządowych? - spytaliśmy.
- Nie zaprzeczam. Ale jakich instytucji i w jakim kontekście dotyczą, dzisiaj nie powiem. Dopiero jesteśmy na początku śledztwa - ucina rzecznik ABW.
Won... z placu
W piątek około 17.30 pod kawiarenkę na placu Biegańskiego podjechał radiowóz straży miejskiej. Wolnickiemu wręczono sporządzone w piątek urzędowe pismo: "w związku z nieuregulowaniem czynszu ( ...) Prezydent Miasta Częstochowy rozwiązuje umowę dzierżawy z dniem 4.09. 2004 (...)".
Podpisali się zastępca prezydenta Jacek Betnarski oraz wicenaczelnik wydziału geodezji Barbara Andzel.
Na likwidację kawiarenki dzierżawcy zostawiono niespełna 24 godziny. Wolnicki jest przekonany, że to zemsta urzędników za piątkowy artykuł w "Gazecie".
Jacek Betnarski, wiceprezydent Częstochowy: Jedynym powodem, którym kierowałem się podpisując pismo o rozwiązaniu umowy było niepłacenie czynszu przez dzierżawcę. I stałoby się to bez względu na artykuł w "Gazecie". Ten pan nie wyraził żadnej woli spłacania swych zobowiązań. Ja przynajmniej nic o tym nie wiem.
Piotr Wolnicki jest winny miastu prawie 100 tys. zł. Co miesiąc - blisko 32 tys. zł czynszu, które wylicytował na przetargu.
Rz. w sanepidzie przepracował wiele lat. Od roku - w stacji powiatowej w Częstochowie. Do jego zadań należy kontrola stanu sanitarnego zakładów przetwórczych i gastronomicznych. Meble wziął za pozytywną opinię zezwalającą na działalność letniej kawiarenki na placu Biegańskiego.
Meble na działce...
Katowicka delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzi śledztwo od kilkunastu dni. Pierwsze niepokojące sygnały dotarły do niej tuż po uruchomieniu na placu Biegańskiego letniej kawiarenki. Jej dzierżawca - Piotr Wolnicki - rozpoczął działalność, mimo że nie dopełnił wszystkich formalności.
W czwartek rano funkcjonariusze ABW wkroczyli do częstochowskiego sanepidu. Zabezpieczyli dokumenty, które podpisywał Józef Rz. Późnym wieczorem zaskoczyli go w domu. Został zatrzymany. W piątek od rana był przesłuchiwany, potem przewieziono go do prokuratury. - Przedstawiono mu zarzut korupcji. Nie przyznał się do winy - mówi rzecznik prokuratury Romuald Basiński.
Ustaliliśmy, że w zamian za pozytywną opinię przedsiębiorca z placu Biegańskiego obdarował inspektora "zestawem piwnym" - meblami ogrodowymi firmowanymi przez browar Żywiec. Inspektor dostawał też podobno skrzynki darmowego piwa oraz gdy sobie tego życzył, przedsiębiorcy wozili go na inne kontrole. "Dary" z letniej kawiarenki trafiły na Sabinów, gdzie pracownik sanepidu ma działkę. Pikanterii całej sprawie dodaje, że zięć inspektora sanepidu jest policjantem w częstochowskiej komendzie miejskiej. Czy krył teścia?
Śledztwo na początku
- To nie nasza sprawa, policja ma swój wydział wewnętrzny. Nas interesuje tylko Józef Rz. - mówi rzecznik katowickiej delegatury ABW Michał Cichy. - To prawda, że na jego działce zabezpieczyliśmy meble ogrodowe - potwierdza. I apeluje: - Mamy podstawy do twierdzenia, że przyjmował łapówki także od innych właścicieli firm, które kontrolował. Apelujemy do wszystkich poszkodowanych, aby zgłaszali się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego lub prokuratury. W myśl nowych przepisów jeśli zgłoszą dobrowolnie, że dawali łapówki, nie grozi im odpowiedzialność karna - podkreśla Cichy.
Czy w prowadzonym przez ABW śledztwie pojawiają się wątki korupcyjne dotyczące urzędników samorządowych? - spytaliśmy.
- Nie zaprzeczam. Ale jakich instytucji i w jakim kontekście dotyczą, dzisiaj nie powiem. Dopiero jesteśmy na początku śledztwa - ucina rzecznik ABW.
Won... z placu
W piątek około 17.30 pod kawiarenkę na placu Biegańskiego podjechał radiowóz straży miejskiej. Wolnickiemu wręczono sporządzone w piątek urzędowe pismo: "w związku z nieuregulowaniem czynszu ( ...) Prezydent Miasta Częstochowy rozwiązuje umowę dzierżawy z dniem 4.09. 2004 (...)".
Podpisali się zastępca prezydenta Jacek Betnarski oraz wicenaczelnik wydziału geodezji Barbara Andzel.
Na likwidację kawiarenki dzierżawcy zostawiono niespełna 24 godziny. Wolnicki jest przekonany, że to zemsta urzędników za piątkowy artykuł w "Gazecie".
Jacek Betnarski, wiceprezydent Częstochowy: Jedynym powodem, którym kierowałem się podpisując pismo o rozwiązaniu umowy było niepłacenie czynszu przez dzierżawcę. I stałoby się to bez względu na artykuł w "Gazecie". Ten pan nie wyraził żadnej woli spłacania swych zobowiązań. Ja przynajmniej nic o tym nie wiem.
Piotr Wolnicki jest winny miastu prawie 100 tys. zł. Co miesiąc - blisko 32 tys. zł czynszu, które wylicytował na przetargu.
Gazeta Wyborcza
Marek Mamoń