Haust zielonogórskiego pszeniczniaka
18.06.2005
Od soboty Zielona Góra znów ma browar. Nieduży, gdzie piwo warzy się na twoich oczach. To inne piwo. Żadnej chemii i doprawiaczy przemysłowych.
Tym samym Zielona Góra dołączyła do niewielu miast z minibrowarami - Wrocławia (Spiż), Krakowa (CK) i Poznania (Brovaria).
Nasz nazywa się Haust i mieści się w narożnej kamienicy na tyłach pl. Pocztowego u zbiegu z ulicą Drzewną.
W wejściu za szybą wita serce browaru, z miedzianymi kotłami warzelnymi według czeskiej technologii. Tu gotuje się słód z wodą i warzelany chmieli tzw. barkę, półprodukt piwny.
Roznosi się zapach zmiękczonego słodkawego jęczmienia. Przy barze jeszcze jeden kocioł, specjalnie na piwo pszeniczne.
Leżakownia znajduje się w zimnej piwnicy (wskazana temperatura 4-6 stopni C.). Każda z dziewięciu kadzi fermentacyjnych pomieści 1,2 tys. litrów. Stąd piwo wędruje już do nalewaków na piętrze. Zasada jest prosta, pijesz to, co tworzą za szybą pubu.
Moce produkcyjne Hausta to 10 tys. litrów piwa miesięcznie. - To maksimum. Zobaczymy, ile piwosze wypiją. Liczę, że niemało - mówi Zbigniew Mocek, właściciel minibrowaru i przedsiębiorca budowlany.
Od lat prowadzi firmę Ekobud (budowała m.in. nową salę Filharmonii Zielonogórskiej). Część pieniędzy na zdobył z unijnego Funduszu PHARE.
Trzy lata temu Mocek kupił zrujnowaną zabytkową kamienicę przy Drzewnej, która nadawała się do rozbiórki. Zachowane na pamiątkę deski świadczą, że postawiono dom w 1867 r.
Odbudowa trwała rok. Z piwnic wywieziono 150 ton błota. Spróchniałe wnętrze wprost wypatroszono. Dziś czuć świeże tynki. Na dole z browarem jest część pubu, na piętrze sala gastronomiczna na sto osób, na poddaszu miejsce na zielonogórski klub piwoszy. - Amatorskie browarnictwo się odradza. Widać to już w Polsce. Działa masa pasjonatów. To dla nich idealne miejsce. W Zielonej Górze tradycje piwne są całkiem stare. Wyczytałem, że pierwszy browarek domowy powstał w XIV wieku - opowiada Mocek. Duży browar pojawił się w mieście w połowie XVI wieku przy obecnej ul. Mariackiej. Największy przy ul. Kożuchowskiej w XIX wieku.
Zielonogórski Haust w planach ma produkcję jęczmiennego jasnego i ciemnego oraz pszenicznego. Możliwe też inne pomysły jak piwa sezonowe - ciężkie, treściwe piwa korzenne na zimę.
Napój smakuje i pachnie inaczej, nie stosuje się w produkcji technologii przemysłowych, przyspieszających fermentację. Nie dodaje się konserwantów. Szklanica kosztuje 6 zł.
Otwarcie browaru w sobotę o godz. 12. Bez żadnej fety. Jak twierdzą, piwosze, chmiel lubi ciszę.
Piwo domowe
Co 50 piwo w Stanach Zjednoczonych pochodzi z domowych, amatorskich browarów. To już jest przemysł. W Polsce warzeniem w domu zajmuje się ok. tysiąca birofili. Właśnie spotykają się na dorocznym festiwalu w Żywcu. Słód, sprzęt do produkcji piwa zamawiają w sklepach internetowych. Na popularnych stronach birofilskich - www.browar.biz i www.browamator.pl tworzą ruch, który bojkotuje piwa koncernów. - Przemysłowe, mają jeden feler. Zabijają indywidualność piwa - twierdzą piwosze.
Nasz nazywa się Haust i mieści się w narożnej kamienicy na tyłach pl. Pocztowego u zbiegu z ulicą Drzewną.
W wejściu za szybą wita serce browaru, z miedzianymi kotłami warzelnymi według czeskiej technologii. Tu gotuje się słód z wodą i warzelany chmieli tzw. barkę, półprodukt piwny.
Roznosi się zapach zmiękczonego słodkawego jęczmienia. Przy barze jeszcze jeden kocioł, specjalnie na piwo pszeniczne.
Leżakownia znajduje się w zimnej piwnicy (wskazana temperatura 4-6 stopni C.). Każda z dziewięciu kadzi fermentacyjnych pomieści 1,2 tys. litrów. Stąd piwo wędruje już do nalewaków na piętrze. Zasada jest prosta, pijesz to, co tworzą za szybą pubu.
Moce produkcyjne Hausta to 10 tys. litrów piwa miesięcznie. - To maksimum. Zobaczymy, ile piwosze wypiją. Liczę, że niemało - mówi Zbigniew Mocek, właściciel minibrowaru i przedsiębiorca budowlany.
Od lat prowadzi firmę Ekobud (budowała m.in. nową salę Filharmonii Zielonogórskiej). Część pieniędzy na zdobył z unijnego Funduszu PHARE.
Trzy lata temu Mocek kupił zrujnowaną zabytkową kamienicę przy Drzewnej, która nadawała się do rozbiórki. Zachowane na pamiątkę deski świadczą, że postawiono dom w 1867 r.
Odbudowa trwała rok. Z piwnic wywieziono 150 ton błota. Spróchniałe wnętrze wprost wypatroszono. Dziś czuć świeże tynki. Na dole z browarem jest część pubu, na piętrze sala gastronomiczna na sto osób, na poddaszu miejsce na zielonogórski klub piwoszy. - Amatorskie browarnictwo się odradza. Widać to już w Polsce. Działa masa pasjonatów. To dla nich idealne miejsce. W Zielonej Górze tradycje piwne są całkiem stare. Wyczytałem, że pierwszy browarek domowy powstał w XIV wieku - opowiada Mocek. Duży browar pojawił się w mieście w połowie XVI wieku przy obecnej ul. Mariackiej. Największy przy ul. Kożuchowskiej w XIX wieku.
Zielonogórski Haust w planach ma produkcję jęczmiennego jasnego i ciemnego oraz pszenicznego. Możliwe też inne pomysły jak piwa sezonowe - ciężkie, treściwe piwa korzenne na zimę.
Napój smakuje i pachnie inaczej, nie stosuje się w produkcji technologii przemysłowych, przyspieszających fermentację. Nie dodaje się konserwantów. Szklanica kosztuje 6 zł.
Otwarcie browaru w sobotę o godz. 12. Bez żadnej fety. Jak twierdzą, piwosze, chmiel lubi ciszę.
Piwo domowe
Co 50 piwo w Stanach Zjednoczonych pochodzi z domowych, amatorskich browarów. To już jest przemysł. W Polsce warzeniem w domu zajmuje się ok. tysiąca birofili. Właśnie spotykają się na dorocznym festiwalu w Żywcu. Słód, sprzęt do produkcji piwa zamawiają w sklepach internetowych. Na popularnych stronach birofilskich - www.browar.biz i www.browamator.pl tworzą ruch, który bojkotuje piwa koncernów. - Przemysłowe, mają jeden feler. Zabijają indywidualność piwa - twierdzą piwosze.
Gazeta Wyborcza
Artur Łukasiewicz