Grupa Żywiec w niezgodzie ze Zgodą
27.05.2005
Mieszkańcy osiedla w Żywcu mają za złe miejscowym władzom, że dopuściły do lokalizacji w pobliżu niebezpiecznych instalacji przemysłowych.
Mimo kolejnego wyroku sądowego nie ustaje konflikt spowodowany ustawieniem kilkudziesięciu zbiorników z amoniakiem i glikolem w sąsiedztwie osiedla domów jednorodzinnych.
Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie uwzględniający skargę Grupy Żywiec SA na decyzję głównego inspektora nadzoru budowlanego oznacza jedynie, że sprawa będzie rozpatrywana od początku.
A na początku była decyzja burmistrza Żywca o warunkach zabudowy z 1995 r. oraz pierwsze z pozwoleń na budowę kilkudziesięciu tzw. tankofermentatorów dla Browaru Żywiec, obecnie Grupy Żywiec SA.
- Browar miał tu urządzić park odgradzający zakład od osiedla domów jednorodzinnych - mówi Stanisław J., mieszkaniec osiedla Zgoda w Żywcu, graniczącego z browarem.
- Stanęły 92 zbiorniki o obwodzie 5 m, wysokości 30 m każdy i pojemności 300 kg amoniaku. Osiedle znalazło się w strefie śmiertelnego zagrożenia. Wyciek amoniaku z jednego tylko tanka spowoduje śmierć mieszkańców w promieniu 200 m. Bezskutecznie prosimy: "Dajcie odszkodowania, wyprowadźcie nas stąd".
Grupa Żywiec ma swoje racje. - Takie zbiorniki są dziś jednym z podstawowych elementów każdego browaru w Europie - mówił jej pełnomocnik Rafał Ryczek podczas rozprawy w WSA. - Są to instalacje całkowicie bezpieczne i szczelne.
Zakład ma wszystkie wymagane certyfikaty bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Browar ma 150 lat i musi się modernizować. Od dawna także wiadomo, że wymaga strefy ochronnej, odpowiednio rozległej. To osiedle, zbudowane w latach 60. w sąsiedztwie browaru, w ogóle nie powinno tu powstać.
W oczach mieszkańców błędem jest nie lokalizacja osiedla, lecz poczynania miejscowej władzy. Potwierdził to wojewoda śląski w decyzji z 2000 r., wydanej na skutek wniosku mieszkańców osiedla o unieważnienie pozwolenia na budowę zbiorników. Część inwestycji weszła bowiem na działkę przeznaczoną w planie na sport i rekreację w otoczeniu zieleni.
Od tej pory zapadły kolejne decyzje, w tym głównego inspektora nadzoru budowlanego korzystna dla spółki.
Wyrok WSA z 2004 r., również ze skargi mieszkańców, spowodował, że sprawa wróciła do głównego inspektora i tym razem unieważnił pozwolenie na budowę. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Bielsku-Białej uznało bowiem, że poprzedzająca je decyzja o warunkach zabudowy była niezgodna z planem zagospodarowania.
W skardze do WSA Grupa Żywiec zwróciła uwagę, że przecież SKO tej decyzji nie unieważniło, lecz tylko stwierdziło, że została wydana z naruszeniem prawa. Inwestycję zrealizowano na terenie przeznaczonym na modernizację przemysłu, a z gruntu na rekreację zajęła zaledwie 3 m, zresztą bez winy inwestora.
WSA uchylił decyzję głównego inspektora. Podkreślił, że dopóki w 2002 r. nie zapadło orzeczenie SKO, decyzja o warunkach zabudowy funkcjonowała - czyli wskazywała na zgodność inwestycji z planem.
Istniał również przepis, że decyzja ta wiąże organ, tzn. burmistrz Żywca nie mógł zakwestionować jej prawidłowości. Orzeczenie SKO może więc być przesłanką wznowienia postępowania, ale nie unieważnienia pozwolenia na budowę z powodu rażącego naruszenia prawa. W efekcie sprawa wraca do głównego inspektora. Lecz niezależnie od tego, jakie będzie następne rozstrzygnięcie, żadne nie zadowoli obu stron, ponieważ każda ma swoje ważkie racje.
Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie uwzględniający skargę Grupy Żywiec SA na decyzję głównego inspektora nadzoru budowlanego oznacza jedynie, że sprawa będzie rozpatrywana od początku.
A na początku była decyzja burmistrza Żywca o warunkach zabudowy z 1995 r. oraz pierwsze z pozwoleń na budowę kilkudziesięciu tzw. tankofermentatorów dla Browaru Żywiec, obecnie Grupy Żywiec SA.
- Browar miał tu urządzić park odgradzający zakład od osiedla domów jednorodzinnych - mówi Stanisław J., mieszkaniec osiedla Zgoda w Żywcu, graniczącego z browarem.
- Stanęły 92 zbiorniki o obwodzie 5 m, wysokości 30 m każdy i pojemności 300 kg amoniaku. Osiedle znalazło się w strefie śmiertelnego zagrożenia. Wyciek amoniaku z jednego tylko tanka spowoduje śmierć mieszkańców w promieniu 200 m. Bezskutecznie prosimy: "Dajcie odszkodowania, wyprowadźcie nas stąd".
Grupa Żywiec ma swoje racje. - Takie zbiorniki są dziś jednym z podstawowych elementów każdego browaru w Europie - mówił jej pełnomocnik Rafał Ryczek podczas rozprawy w WSA. - Są to instalacje całkowicie bezpieczne i szczelne.
Zakład ma wszystkie wymagane certyfikaty bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Browar ma 150 lat i musi się modernizować. Od dawna także wiadomo, że wymaga strefy ochronnej, odpowiednio rozległej. To osiedle, zbudowane w latach 60. w sąsiedztwie browaru, w ogóle nie powinno tu powstać.
W oczach mieszkańców błędem jest nie lokalizacja osiedla, lecz poczynania miejscowej władzy. Potwierdził to wojewoda śląski w decyzji z 2000 r., wydanej na skutek wniosku mieszkańców osiedla o unieważnienie pozwolenia na budowę zbiorników. Część inwestycji weszła bowiem na działkę przeznaczoną w planie na sport i rekreację w otoczeniu zieleni.
Od tej pory zapadły kolejne decyzje, w tym głównego inspektora nadzoru budowlanego korzystna dla spółki.
Wyrok WSA z 2004 r., również ze skargi mieszkańców, spowodował, że sprawa wróciła do głównego inspektora i tym razem unieważnił pozwolenie na budowę. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Bielsku-Białej uznało bowiem, że poprzedzająca je decyzja o warunkach zabudowy była niezgodna z planem zagospodarowania.
W skardze do WSA Grupa Żywiec zwróciła uwagę, że przecież SKO tej decyzji nie unieważniło, lecz tylko stwierdziło, że została wydana z naruszeniem prawa. Inwestycję zrealizowano na terenie przeznaczonym na modernizację przemysłu, a z gruntu na rekreację zajęła zaledwie 3 m, zresztą bez winy inwestora.
WSA uchylił decyzję głównego inspektora. Podkreślił, że dopóki w 2002 r. nie zapadło orzeczenie SKO, decyzja o warunkach zabudowy funkcjonowała - czyli wskazywała na zgodność inwestycji z planem.
Istniał również przepis, że decyzja ta wiąże organ, tzn. burmistrz Żywca nie mógł zakwestionować jej prawidłowości. Orzeczenie SKO może więc być przesłanką wznowienia postępowania, ale nie unieważnienia pozwolenia na budowę z powodu rażącego naruszenia prawa. W efekcie sprawa wraca do głównego inspektora. Lecz niezależnie od tego, jakie będzie następne rozstrzygnięcie, żadne nie zadowoli obu stron, ponieważ każda ma swoje ważkie racje.
Rzeczpospolita
Danuta Frey