Festyn, którego nie było
17.05.2004
Zawiedzeni byli mieszkańcy Gogolina, którzy przyszli na biesiadę piwną. Miała trwać dwa dni, nie odbyła się wcale.
Impreza, organizowana przez Browary Głubczyckie była mocno rozreklamowana, na plakatach umieszczono nawet informację, że stanie namiot na 800 osób, więc biesiada będzie "bez względu na pogodę". Potem następowała lista wykonawców i atrakcji, w tym pokaz sztucznych ogni, wybór piwnego króla, sztafeta piwna... Nie było nic. Wesołe miasteczko przyjechało, w piątek się rozłożyło i zaraz złożyło z powrotem, ani jedno dziecko nie przejechało się na karuzeli.
- Czuję się zawiedziona, bo obiecałam dzieciom, że pójdziemy do wesołego miasteczka - mówiła Joanna Gacek z Gogolina.
- Specjalnie przyjechałem 25 kilometrów z Opola, bo zainteresowały mnie piwne konkursy, no i ujeżdżanie byka - mówi Marek Kowalczyk.
Jak tłumaczy Krzysztof Długosz, wiceburmistrz Gogolina, impreza została odwołana przez organizatora w piątek po południu "ze względu na niekorzystną prognozę pogody" i gmina nie miała na to wpływu:
- Wykalkulowali, że przyjdzie mało ludzi, więc nie zarobią. Mieli rację, w sobotę padał deszcz. Gmina nie wydała na organizację imprezy ani złotówki - zapewnia Długosz. - Uzgodniliśmy, że zrobimy biesiadę w innym terminie.
Browar Głubczycki nie ma sobie nic do zarzucenia:
- Zapłaciliśmy za ogłoszenie w radiu, że imprezy nie będzie, powiesiliśmy nawet jeden plakat na stadionie - mówi Jan Musialik, przedstawiciel organizatora.
- Czuję się zawiedziona, bo obiecałam dzieciom, że pójdziemy do wesołego miasteczka - mówiła Joanna Gacek z Gogolina.
- Specjalnie przyjechałem 25 kilometrów z Opola, bo zainteresowały mnie piwne konkursy, no i ujeżdżanie byka - mówi Marek Kowalczyk.
Jak tłumaczy Krzysztof Długosz, wiceburmistrz Gogolina, impreza została odwołana przez organizatora w piątek po południu "ze względu na niekorzystną prognozę pogody" i gmina nie miała na to wpływu:
- Wykalkulowali, że przyjdzie mało ludzi, więc nie zarobią. Mieli rację, w sobotę padał deszcz. Gmina nie wydała na organizację imprezy ani złotówki - zapewnia Długosz. - Uzgodniliśmy, że zrobimy biesiadę w innym terminie.
Browar Głubczycki nie ma sobie nic do zarzucenia:
- Zapłaciliśmy za ogłoszenie w radiu, że imprezy nie będzie, powiesiliśmy nawet jeden plakat na stadionie - mówi Jan Musialik, przedstawiciel organizatora.
Nowa Trybuna Opolska
Bes