Aktualności

« poprzedni  |  powrót do listy  |  następny »

Czy to jest jeszcze piwo?

29.03.2008
Czy to jest jeszcze piwo? Czy to jest jeszcze piwo?

Takie pytanie zadają mi często ludzie, którzy napiją się mocniejszego piwa. Jaka jest właściwie górna granica zawartości alkoholu w piwie i czy niektóre piwa są alkoholizowane?

Od wielu lat eksperymentowano jak „wzmocnić” piwo, zwiększając w nim zawartość alkoholu. Nad produkcją mocnego piwa eksperymentowano od dawien dawna. Częściowo w produkcji mocniejszego piwa pomagał przypadek.

I tak w jednym z dawnych klasztorów, produkujących na swoje potrzeby piwo, jeden z zakonników zapomniał schować przed mrozem antałek z piwem i ten częściowo zamarzł. Przedsiębiorczy zakonnik ratując sytuację usunął z niego lód a pozostałą zawartość rozdysponował. Nie wiedział, że usunął tym samym nadmiar wody pozostawiając treść w beczce. Alkohol zamarza przecież w niższych temperaturach. Po dzień dzisiejszy tą metodą warzy się piwo typu Eisbock.

 

W niewielkim browarze Forschungs Brauerei (słowo Forschung w języku niemieckim oznacza badania naukowe - doświadczalne), w latach 30 ubiegłego wieku, Gottfried Jakob postanowił urzeczywistnić swoje marzenia. W niewielkim browarze, w monachijskiej dzielnicy Altprlach, stworzył najbardziej ekstraktywne piwo w Monachium - St Jacobus Blonder Bock. Przez wiele lat pełnił on funkcje piwowara w bawarskich browarach, ale dopiero w swoim browarze rozpoczął eksperymentować.

 

Znane są na świecie takie marki jak: szwajcarski Samichlaus (Święty Mikołaj), produkowany obecnie w austriackim browarze Eggenberg, posiadający przy 32º Plato 14% alkoholu objętościowo, czy EKU 28, z miejscowości Kulmbach, o gwarantowanej zawartości alkoholu 11% objętościowo przy 28º Plato. Liczne analizy wykazywały w jego poszczególnych warkach nawet 30 i 54 jednostki Plato.

 

We Francji, w browarze Grain d`Orge, produkuje się piwo Belzebuth, diabelsko mocne, bo zawierające 13% alk. obj. Najmocniejszym piwem w Wielkiej Brytanii jest Thomas Hardy`s Ale, stworzone w 1968 w celu uczczenia czterdziestej rocznicy śmierci znanego pisarza. Rozlane jest ono do butelek o pojemności 250 ml, a każda z nich ma własny numer i rok produkcji. Zawartość alkoholu sięga zaś 12% objętościowo.

Do rekordzistów należą jednak z całą pewnością piwa z amerykańskiego browaru Samuel Adams. Właściwa jego nazwa to Boston Brewing, a właściwie Boston Beer Company. Wśród wielbicieli złocistego napoju jest on niezwykle popularny. Prócz klasycznych produktów posiada on 10 rodzajów piw sezonowych, nawiązujących swym charakterem do najciekawszych marek europejskich (Cherry Wheat, Carem Stout, Hefeweizen, Iris Red, Pale Ale…).

Jednak najciekawszą grupę stanowią piwa Extremalne.

W 1999 roku na rynek wprowadzono, w limitowanej serii 3000 sztuk, piwo Millennium. Zawierało ono 20% alkoholu objętościowo przy 37º Plato.

Sam osobiście miałem okazję ocenić powstałe w 1994 r. piwo Triple Bock. Jest ono produkowane po dzień dzisiejszy i zawiera 18% alk. obj. przy 40º Plato. Piwo to można bardziej przyrównać do likieru. Bejcowo smolista barwa, oleista gęstość, czekoladowy aromat to najbardziej wyczuwalne cechy tego niezwykłego piwa. Jednym ze składników jego jest syrop klonowy. Sprzedawane jest ono w niebiesko-fioletowej butelce (0,25 l), z namalowanym złotym napisem, kopią podpisu Samuela Adamsa. Oryginalna butelka zamykana jest korkowym zamknięciem. O sile i intensywności piwa świadczy najwymowniej ciemnobrunatny ślad, jaki pozostał zarówno na korku jak i na wewnętrznej ściance butelki po jej opróżnieniu.

 

Nie te jednak piwa są szczytowym osiągnięciem tego niezwykle eksperymentalnego browaru. Utopias to nazwa najmocniejszego piwa na świecie. Zawiera on 48º Plato i 27% alkoholu objętościowo. Piwo rozlano do miedzianych naczyń, kształtem przypominających kadzie warzelne.

Wiele osób zastanawia się jak osiągnięto takie rezultaty. I tu odpowiedź tkwi w doskonałym wykorzystaniu tego, co inni już wcześniej wymyślili. Wiadomym jest, że przy udziale nawet specjalnych szczepów drożdży piwnych takiego rezultatu by nie osiągnięto. Ogólnie przyjęto, że do 10 % alkoholu objętościowo można uwarzyć piwo stosując naturalne metody przy jego produkcji. Powyżej tej wartości alkohol „zabija” drożdże. Wytwarzanie takiej znacznej ilości alkoholu powoduje „odurzenie” drożdży, co z kolei wydłuża czas tworzenia takiego wyjątkowego piwa.

 

W Bawarii do warzenia piw typu: Kellerbier (piwo piwniczne) i Hefeweizen (drożdżowo-pszeniczne), od dawna używano, w celu dosycenia ich naturalnym dwutlenkiem węgla, drożdży szampańskich. Bardzo często po dzień dzisiejszy na butelkach można spotkać informacje „hefe weizen, hefe sekt”. Samuel Adams użył drożdży szampańskich, przy kolejnej refermentacji, do zwiększenia zawartości alkoholu. Zabieg ten i kilka jeszcze innych spowodował, że to, co było niemożliwe stało się faktem. Nie sposób tu wspomnieć o doskonałym łączeniu ze sobą, niespotykanym chyba gdzie indziej, szerokiej gamy słodów i ogromnego wachlarza marek chmielu.

 

Obserwując dokonania tego na wskroś eksperymentalnego browaru można dojść do wniosku, że na świecie jest więcej marek piwa niż wina i tak ja też uważam.

Niemieccy producenci piw o zwiększonej zawartości alkoholu, stwierdzają, że piwa ich nie zawierają żadnych cukrów, a już na pewno enzymów (jest to kolejne powołanie się na Reinheitsgebot), co niektórzy zarzucają piwom amerykańskim.

 

Dementuję również plotki o dolewaniu alkoholu do piwa. Taki proceder byłby z pewnością ze względów finansowych nieopłacalny. Ze względu na fakt, że piwo jest objęte akcyzą, co wymaga dodatkowego nadzoru, takie działania są niemal nierealne. Znane są metody alkoholizowania win, o wątpliwej reputacji, i jest to proceder całkiem oficjalny i znany urzędom celnym.

 

Wiele osób zadaje pytanie: do kogo są adresowane tak mocne piwa? Jeżeli są smakosze i wielbiciele likierów, to czemu by nie posmakować piwa, konsystencją i smakiem przypominających likier. Z całą pewnością nie są one doskonałym napojem gaszącym pragnienie w upalny dzień. Są jednak niewątpliwie przykładem, że piwna kraina, choć dobrze spenetrowana, nieraz jeszcze zaskoczy wielbicieli tego „chleba w płynie”.

 

Niewątpliwie produkcją takich „wynalazków” nie zainteresują się wielkie koncerny. Jest to jedna z dróg, jaką mogą pójść małe browary czy browary restauracyjne. Doskonałym przykładem tego kierunku może być najmniejszy czeski browar restauracyjny „U Medvídků”, który wyprodukował najmocniejsze czeskie piwo „33”, o zawartości 12,6% alk. obj. Jedna warka tego praskiego mikrobrowaru zawiera zaledwie 250 l. Wiadomym jest, że takie piwa nigdy nie będą stanowiły roli wiodącej. Będzie się jednak zawsze o nich mówiło, a tym samym będzie mowa o jego producencie. Będą stanowiły niejednokrotnie kolekcjonerski rarytas, a tym samum podnosiły rangę browaru i pomnażały jego dochód.

 

 

Piwu Cześć!
Marek Suliga