Chcą ratować zabytkowe maszyny przed zagładą
Niektórych strat nie da się już w żaden sposób nadrobić. Najważniejsze maszyny z fabryki tapet w Gnaszynie wywieziono na Białoruś, z huty szkła - do Niemiec, z zakładów włókienniczych Stradom aż do Pakistanu. Niemal cudem udało się uratować przed wyprzedażą sprzęt z warzelni browaru. Nie oparły się unikalne muzea. W 1972 roku oddano do użytku Muzeum Tradycji i Perspektyw Huty im. B. Bieruta. Dysponowało licznymi pamiątkami zgromadzonymi w Izbie Tradycji oraz eksponatami w postaci nieużywanych już maszyn. Izbę zlikwidowano, maszyny poszły na złom. Przy Częstochowskich Zakładach Zabawkarskich działało Muzeum Zabawek, którego zbiory sięgały... kultury łużyckiej sprzed naszej ery. Ekspozycja trafiła do muzeum w Kielcach.
- To tylko przykłady zakładów, po których nic nie zostało poza wpisami do kronik i artykułami w gazetach. A przecież istniało jeszcze mnóstwo małych fabryczek czy warsztatów. Częstochowa była jednym z czołowych centrów rzemiosła w całym kraju - mówi prof. Antoni Sawicki, sekretarz społecznego komitetu ds. powołania Muzeum.
Inicjatorzy założenia tego muzeum pojawią się na najbliższym posiedzeniu komisji kultury RM w Częstochowie, by wnioskować o bliższą współpracę ze strony samorządu. Są bowiem przykłady zachowania zabytków techniki w dobrym stanie - np. wiekowa fabryka zapałek pracuje i cieszy się rosnącym zainteresowaniem turystów.
Piotr Piesik - POLSKA Dziennik Zachodni