Burzą zabytkowy browar, bo urzędnicy zagubili kwit
Kierownik budowy Michał Szczytkowski z Zakładu Robót Wyburzeniowych powiedział nam, że pozwolenie na rozbiórkę zostało wydane 28 marca przez wydział administracji architektoniczno-budowlanej Urzędu Miasta Łodzi.
- Ja działałem zgodnie z prawem - podkreśla.
Jak to możliwe, że miejscy urzędnicy tak bezkrytycznie podeszli do pisma z prośbą o pozwolenie na rozbiórkę zabytkowego browaru? Trudno w to uwierzyć, ale wzięli za dobrą monetę nazwisko osoby, która podpisała się pod wnioskiem. Ta osoba to Michał Domińczak, do niedawna miejski konserwator zabytków, a obecnie architekt, wolny strzelec. Ostatnio pełnomocnik firmy Łódź Property Development.
Według Małgorzaty Kasprowicz, zastępcy dyrektora wydziału administracji architektoniczno-budowlanej w UM, urzędnicy wydali decyzję pozwalającą na rozbiórkę, bo nie wiedzieli o wszczęciu procedury wpisu browaru do rejestru zabytków.
- Wojewódzki konserwator nie poinformował nas o tym. Wiedzieliśmy tylko, że browar figuruje w ewidencji zabytków, co nie stanowi przeciwwskazania do wydania decyzji o rozbiórce - tłumaczy wicedyrektor Małgorzata Kasprowicz.
Michał Domińczak powiedział nam, że ma żal do kolegów z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, że po znajomości nie podpowiedzieli mu, że browar ma trafić do rejestru zabytków. Zapewnia, że gdyby o tym wiedział, nigdy nie podpisałby wniosku o rozbiórkę zabytkowych zakładów Anstadta. - To dla mnie bardzo przykra sytuacja, bo cierpi moja reputacja - żali się.
Gdy przytoczyliśmy te słowa Piotrowi Ugorowiczowi z Biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, tylko się uśmiechnął. Podkreśla, że władze Łodzi i podlegli im urzędnicy wiedzieli o rozpoczęciu procedury wpisu browaru do rejestru zabytków. - Mam kopię pisma, które skierowałem do prezydenta Łodzi oraz do wiadomości wydziału planowania przestrzennego i ochrony zabytków. Pismo wysłałem do ratusza 17 marca - mówi Piotr Ugorowicz.
Wszystko wskazuje na to, że zawiódł obieg informacji w ratuszu. Wydział wydający decyzje o rozbiórce winien skontaktować się z wydziałem planowania przestrzennego i ochrony zabytków przed wydaniem postanowienia.
- Jeśli nasze pismo utknęło w szufladach magistratu, to nie nasza wina - dodaje Ugorowicz.
W poniedziałek służby wojewódzkiego konserwatora zabytków spotkają się z inwestorem, aby uzgodnić sposób postępowania z tym, co jeszcze zostało z zabytkowego łódzkiego browaru.
Magdalena Hodak - POLSKA Dziennik Łódzki