Aktualności

« poprzedni  |  powrót do listy  |  następny »

Brytyjski rząd idzie na wojnę z pijakami

01.12.2008

Brytyjskie puby i kluby będą musiały poddać się ścisłym ograniczeniom.

Władzom chodzi o zmianę kultury picia oraz walkę z rosnącą agresją znajdujących się pod wpływem alkoholu bywalców nocnych lokali. Rząd planuje także wprowadzanie zakazu specjalnych promocji i zniżek na drinki. 

Gabinet premiera Gordona Browna rozważa też wprowadzenie ostrzeżeń na butelkach z napojami alkoholowymi podobnych do tych, jakie umieszczane są na paczkach papierosów. Ministrowie chcą ponadto przeprowadzić telewizyjną kampanię o szkodliwości nadmiernego spożycia napojów wyskokowych. Nowe przepisy ujęte zostaną w specjalny kodeks postępowania, który ma obowiązywać branżę alkoholową. Zdaniem urzędników z Whitehall regulacje te powinny być obowiązkowe, jednak ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie premier.

- Chcemy, aby nowe środki były proporcjonalne do sytuacji i faktycznych szkód spowodowanych alkoholem - mówi odpowiedzialny za przydzielanie licencji na handel alkoholem i prowadzenie lokali minister Gerry Sutcliffe. Specjalny raport resortu zdrowia wskazuje na powszechne łamanie obecnych zaleceń władz. Ministrowie stracili już cierpliwość. Nie chcą dłużej przekonywać przedstawicieli branży alkoholowej do pilnowania z własnej woli porządku w pubach i klubach.
Według wspomnianego raportu 10 mln dorosłych Anglików pije więcej, niż wynoszą limity zalecane przez rząd.

Nadużywanie przez obywateli alkoholu kosztuje brytyjski system opieki zdrowotnej ponad 2,7 mld funtów rocznie. Wydatki związane z pilnowaniem porządku oraz utratą pracy przez pijących sięgają 25 mld funtów. Każdego roku z powodu pijaństwa do szpitali trafia 811 tys. osób. Zgodnie z planowanymi zmianami w brytyjskim prawie obowiązek egzekwowania przepisów spoczywać będzie na lokalnych urzędach i policji. Instytucje te będą miały prawo ustalania warunków przyznania koncesji oraz odbierania ich tym lokalom, w których łamane jest prawo.
 

 

Promocje typu happy hours, czyli drinki darmowe lub sprzedawane za pół ceny o określonych porach bądź dla poszczególnych klientów, mają być zabronione. Puby i kluby będą musiały umieścić nad barem tabliczki określające serwowane jednostki alkoholu oraz wprowadzić małe i duże kieliszki do wina. 

Producenci napojów alkoholowych dostaną kilka miesięcy na wydrukowanie ostrzeżeń zdrowotnych na etykietkach swoich wyrobów. Jeśli nie wywiążą się z tego obowiązku, rząd zapowiada wprowadzenie przepisów, które ich do tego zmuszą. Plany gabinetu, które najprawdopodobniej spotkają się z ostrą krytyką ze strony branży alkoholowej, nie obejmują supermarketów sprzedających piwo i wino po obniżonych cenach.

Do zakazania takich praktyk nawołują przedstawiciele organizacji walczących z uzależnieniami. Opowiadają się oni również za zmniejszeniem zawartości alkoholu w butelkowanych gotowych drinkach, które są bardzo popularne na Wyspach Brytyjskich.

Innym sposobem na walkę z pijaństwem ma być wprowadzenie różnych poziomów akcyzy w zależności od mocy sprzedawanego napoju. Problem dotyczy też piwa. W ciągu ostatnich 20 lat przeciętna zawartość alkoholu w piwie wzrosła z 3,5-4 do 5-5,5 proc.Zdaniem Caroline Healy z Rady do spraw Nadużywania Narkotyków kierowców poniżej 21. roku życia powinien obowiązywać zerowy próg dozwolonej ilości promili alkoholu we krwi.

Tłum. G. Gutkowski 
Polska - Richard Ford "The Times"