Browary zaklinają pogodę na lato
09.02.2005
Zimne i deszczowe lato to tragedia dla sprzedawców piwa. Dlatego browary śledzą szczegółowe prognozy i starają się przewidzieć pogodę. W tym roku panuje w branży euforia: ma być ciepło, a nawet upalnie.
Prezes Grupy Żywiec Nico Nusmeier mawia, że najlepszym sprzedawcą piwa jest słońce. Prawdziwe żniwa branży trwają tylko od czerwca do września, kiedy spragnieni piwosze kupują połowę rocznej produkcji browarów. O tym, jak ważna jest pogoda, można było przekonać się w 2004 r. Drugi kwartał był zimny i deszczowy. W efekcie spożycie spadło o blisko 3 proc. Obawiano się nawet po pierwszym półroczu, że po raz pierwszy od dekady piwny rynek może się skurczyć. Na szczęście w drugiej połowie roku sprzedaż poszła w górę i wszyscy odetchnęli z ulgą.
Ale kiepski start lata przesądził, że w skali całego roku piwny rynek wzrósł jedynie o 1,4 proc. W 2003 r. mieliśmy upały i wzrost sięgnął 4,6 proc.
Jeden stopień dużo znaczy
Browary starają się z wyprzedzeniem prognozować pogodę, bo do sezonu muszą przygotować się już od wiosny: zamawiają większe ilości surowców, warzą na potęgę i składują piwo w magazynach, aby latem go nie zabrakło. Z badań Żywca wynika, że zimny lipiec może zmniejszyć sprzedaż nawet do 30 proc. w porównaniu z ciepłym. Dlatego piwowarzy nie patrzą bezczynnie w niebo, tylko robią, co mogą, aby w jakiś sposób przewidzieć nieprzewidywalną ponoć pogodę.
Kompania Piwowarska, kontrolująca blisko 37 proc. piwnego rynku, od początku lat 80. gromadzi szczegółowe dane o średnich temperaturach, aby wyczytać z nich trendy pogodowe. Opracowała na swój użytek specjalny model analityczny, który pozwala z wyprzedzeniem przewidzieć wielkość pragnienia piwoszy w kluczowym okresie. Poza pogodą bierze on pod uwagę np. wzrost gospodarczy, poziom inflacji, dochody ludności.
- Przyjmujemy, że jeśli latem średnia temperatura podniesie się o 1 stopień, to o tyle samo [punktów procentowych] wzrośnie sprzedaż piwa. Wpływ pogody na sprzedaż ma znaczenie od kwietnia do września - mówi Paweł Kwiatkowski, rzecznik Kompanii Piwowarskiej. Spółka warząca m.in. tyskie, żubra i lecha nie zamawia w instytutach meteorologii specjalnych badań.
Za to takimi ekstraprognozami wspomaga się Carlsberg Polska (d. Okocim) przed masowymi imprezami plenerowymi, które organizuje głównie latem.
- Od tego zależy frekwencja. Przy dobrej pogodzie możemy mieć dwukrotnie większe spożycie i do tego musimy być wcześniej przygotowani - mówi Melania Popiel, rzecznik Carlsberg Polska. Jego analitycy biorą też pod uwagę mapy pogodowe, dopasowując poziom zapasów na sezon letni.
Analizy rynku uwzględniające zmiany pogody kupuje Grupa Żywiec mająca prawie 37 proc. rynku. W zeszłym roku to właśnie głównie kapryśna pogoda sprawiła, że Żywiec pod względem wielkości produkcji nie został - po raz pierwszy w historii - numerem jeden na świecie w Grupie Heinekena, inwestora strategicznego. Jeśli w tym roku pogoda dopisze, to Żywiec ma ambicje przeskoczyć browary hiszpańskie.
Założycie się o pogodę?
Na razie nasze browary nie stosują wyspecjalizowanych zabezpieczeń finansowych przed zmiennością pogody. A mogłyby. Od kilku lat w Polsce jeden z zagranicznych banków oferuje im zakup tzw. derywatów.
Chodzi o giełdowe instrumenty pochodne, które służą do zabezpieczania się przed zmianami np. kursów akcji i obligacji, cen surowców, stóp procentowych, wskaźnika bezrobocia, a nawet... pogody. Największą w Europie giełdą instrumentów pochodnych jest londyńska LIFFE.
W uproszczeniu derywaty na pogodę mogą być swoistym zakładem, pod którym może kryć się np. średnia temperatura czy wielkość opadów. Jeśli temperatura byłaby wyższa niż założona w takim kontrakcie, to browar straciłby zainwestowane w zakład pieniądze, ale za to sezon mógłby zaliczyć do udanych. Gdyby jednak lato było zimne, to otrzymałby finansową rekompensatę za mniejszą sprzedaż.
W branży można spotkać się z opinią, że derywaty na pogodę są zbyt drogim instrumentem, aby opłacało się z niego korzystać.
Jakie są pogodowe przewidywania browarów na lato 2005? - Będzie ciepło - prognozuje Kompania Piwowarska. Jeszcze większym optymistą jest rzecznik Carlsberg Polska: "Spodziewamy się upalnego lata".
Ale kiepski start lata przesądził, że w skali całego roku piwny rynek wzrósł jedynie o 1,4 proc. W 2003 r. mieliśmy upały i wzrost sięgnął 4,6 proc.
Jeden stopień dużo znaczy
Browary starają się z wyprzedzeniem prognozować pogodę, bo do sezonu muszą przygotować się już od wiosny: zamawiają większe ilości surowców, warzą na potęgę i składują piwo w magazynach, aby latem go nie zabrakło. Z badań Żywca wynika, że zimny lipiec może zmniejszyć sprzedaż nawet do 30 proc. w porównaniu z ciepłym. Dlatego piwowarzy nie patrzą bezczynnie w niebo, tylko robią, co mogą, aby w jakiś sposób przewidzieć nieprzewidywalną ponoć pogodę.
Kompania Piwowarska, kontrolująca blisko 37 proc. piwnego rynku, od początku lat 80. gromadzi szczegółowe dane o średnich temperaturach, aby wyczytać z nich trendy pogodowe. Opracowała na swój użytek specjalny model analityczny, który pozwala z wyprzedzeniem przewidzieć wielkość pragnienia piwoszy w kluczowym okresie. Poza pogodą bierze on pod uwagę np. wzrost gospodarczy, poziom inflacji, dochody ludności.
- Przyjmujemy, że jeśli latem średnia temperatura podniesie się o 1 stopień, to o tyle samo [punktów procentowych] wzrośnie sprzedaż piwa. Wpływ pogody na sprzedaż ma znaczenie od kwietnia do września - mówi Paweł Kwiatkowski, rzecznik Kompanii Piwowarskiej. Spółka warząca m.in. tyskie, żubra i lecha nie zamawia w instytutach meteorologii specjalnych badań.
Za to takimi ekstraprognozami wspomaga się Carlsberg Polska (d. Okocim) przed masowymi imprezami plenerowymi, które organizuje głównie latem.
- Od tego zależy frekwencja. Przy dobrej pogodzie możemy mieć dwukrotnie większe spożycie i do tego musimy być wcześniej przygotowani - mówi Melania Popiel, rzecznik Carlsberg Polska. Jego analitycy biorą też pod uwagę mapy pogodowe, dopasowując poziom zapasów na sezon letni.
Analizy rynku uwzględniające zmiany pogody kupuje Grupa Żywiec mająca prawie 37 proc. rynku. W zeszłym roku to właśnie głównie kapryśna pogoda sprawiła, że Żywiec pod względem wielkości produkcji nie został - po raz pierwszy w historii - numerem jeden na świecie w Grupie Heinekena, inwestora strategicznego. Jeśli w tym roku pogoda dopisze, to Żywiec ma ambicje przeskoczyć browary hiszpańskie.
Założycie się o pogodę?
Na razie nasze browary nie stosują wyspecjalizowanych zabezpieczeń finansowych przed zmiennością pogody. A mogłyby. Od kilku lat w Polsce jeden z zagranicznych banków oferuje im zakup tzw. derywatów.
Chodzi o giełdowe instrumenty pochodne, które służą do zabezpieczania się przed zmianami np. kursów akcji i obligacji, cen surowców, stóp procentowych, wskaźnika bezrobocia, a nawet... pogody. Największą w Europie giełdą instrumentów pochodnych jest londyńska LIFFE.
W uproszczeniu derywaty na pogodę mogą być swoistym zakładem, pod którym może kryć się np. średnia temperatura czy wielkość opadów. Jeśli temperatura byłaby wyższa niż założona w takim kontrakcie, to browar straciłby zainwestowane w zakład pieniądze, ale za to sezon mógłby zaliczyć do udanych. Gdyby jednak lato było zimne, to otrzymałby finansową rekompensatę za mniejszą sprzedaż.
W branży można spotkać się z opinią, że derywaty na pogodę są zbyt drogim instrumentem, aby opłacało się z niego korzystać.
Jakie są pogodowe przewidywania browarów na lato 2005? - Będzie ciepło - prognozuje Kompania Piwowarska. Jeszcze większym optymistą jest rzecznik Carlsberg Polska: "Spodziewamy się upalnego lata".
Gazeta Wyborcza
Tomasz Prusek