Browar w Braniewie znowu produkuje piwo
31.05.2006
Po ponad trzech latach przerwy w Braniewie znowu działa browar. To dzięki elbląskiemu biznesmenowi Andrzejowi Konończukowi, do tej pory znanemu głównie w handlu z obwodem kaliningradzkim.
Od 29 maja piwo jasne Barkas można kupić w kilku miastach północnej Polski - Elblągu, Braniewie i Toruniu. Przy jego produkcji pracuje 130 osób. Większość to dawni pracownicy zamkniętego ponad trzy lata temu browaru. Nie mają wątpliwości, że ich barkas (tak samo nazywało się bardzo popularne w latach 80. braniewskie piwo) będzie wkrótce znany w całej Polsce.
Kiedy w 2003 roku grupa Żywiec zamykała browar, z dnia na dzień pracę straciło 140 osób. Szefowie koncernu wskazywali jako przyczynę konieczność dopłacania do zakładu 15 mln zł rocznie. Mówili o spadającym popycie na piwo EB, sztandarowy produkt Braniewa. Przeciwnicy likwidacji ripostowali, że Żywiec zamykał fabrykę, bo wolał promować inne marki koncernu.
Potem nowy właściciel fabryki, grupa Dr Witt, obiecał, że nie będzie produkował piwa, ale soki owocowe. Snuł plany zatrudnienia 80 osób. Nic z tego nie wyszło. - Naszym sztandarowym wyrobem były soki w szklanych butelkach. Zbyt nie był jednak tak duży, jak oczekiwaliśmy. To podstawowa przyczyna porażki - tłumaczył "Gazecie" kilka miesięcy temu Zbigniew Tragarz, prezes firmy Grupa [dawniej Grupa Dr Witt - red.]. - Odbiorcy wolą soki w kartonikach.
Dla 18-tysięcznego Braniewa o ponad 40-procentowym bezrobociu to była katastrofa.
Nowe życie zakładu i jego pracowników zaczęło się wiosną ub. roku. Wtedy to, co pozostało po najnowocześniejszej w latach 90. polskiej fabryce piwa, nabył elbląski biznesmen Andrzej Konończuk. To znana w Braniewie i okolicach postać. Na początku lat 90. był elbląskim radnym. - Potem jednak wycofał się z polityki i zaczął się błyskawicznie rozwijać w biznesie - mówi jego znajomy. - Na ogromną skalę rozwinął handel z obwodem kaliningradzkim.
Do biznesmena należy m.in. firma Chemikals - właściciel terenu o powierzchni 78 ha, graniczącego ze stacją PKP Braniewo. To tzw. suchy dok, czyli miejsce, gdzie towary z polskich pociągów przeładowywane są na szerokotorowe pociągi.
Konończuk nie chce powiedzieć, za ile kupił zakład. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na nową warzelnię, linie do rozlewu piwa do kegów i puszek wydał kilka milionów euro. Biznesmen wierzy, że nie utopi tych pieniędzy w błocie i jest skazany na sukces.
- Na początek zalejemy naszym boskim napojem tereny od Szczecina po Białystok i Bydgoszcz - zapowiada. - W Braniewie mamy jeden z najnowocześniejszych browarów Europie, który produkuje zdecydowanie najlepsze piwo w Polsce.
Zakład ma produkować ok. 1 mln hektolitrów piwa rocznie - wielokrotnie mniej niż duże polskie browary. Dla wielu mieszkańców Braniewa rozwój browaru to jedyna szansa na wyrwanie się z bezrobocia, ponieważ to największy zakład produkcyjny w mieście. - Braniewo bez browaru to jak Kraków bez Wawelu - mówi Henryk Mroziński, burmistrz Braniewa. - Wspieramy nowego właściciela, jak możemy - przez ostatnie pół roku zwolniliśmy go z płacenia podatku od nieruchomości, a teraz będziemy stosować maksymalne ulgi . Pomożemy też w promocji, udostępniając za darmo miejsce na billboardy.
Kiedy w 2003 roku grupa Żywiec zamykała browar, z dnia na dzień pracę straciło 140 osób. Szefowie koncernu wskazywali jako przyczynę konieczność dopłacania do zakładu 15 mln zł rocznie. Mówili o spadającym popycie na piwo EB, sztandarowy produkt Braniewa. Przeciwnicy likwidacji ripostowali, że Żywiec zamykał fabrykę, bo wolał promować inne marki koncernu.
Potem nowy właściciel fabryki, grupa Dr Witt, obiecał, że nie będzie produkował piwa, ale soki owocowe. Snuł plany zatrudnienia 80 osób. Nic z tego nie wyszło. - Naszym sztandarowym wyrobem były soki w szklanych butelkach. Zbyt nie był jednak tak duży, jak oczekiwaliśmy. To podstawowa przyczyna porażki - tłumaczył "Gazecie" kilka miesięcy temu Zbigniew Tragarz, prezes firmy Grupa [dawniej Grupa Dr Witt - red.]. - Odbiorcy wolą soki w kartonikach.
Dla 18-tysięcznego Braniewa o ponad 40-procentowym bezrobociu to była katastrofa.
Nowe życie zakładu i jego pracowników zaczęło się wiosną ub. roku. Wtedy to, co pozostało po najnowocześniejszej w latach 90. polskiej fabryce piwa, nabył elbląski biznesmen Andrzej Konończuk. To znana w Braniewie i okolicach postać. Na początku lat 90. był elbląskim radnym. - Potem jednak wycofał się z polityki i zaczął się błyskawicznie rozwijać w biznesie - mówi jego znajomy. - Na ogromną skalę rozwinął handel z obwodem kaliningradzkim.
Do biznesmena należy m.in. firma Chemikals - właściciel terenu o powierzchni 78 ha, graniczącego ze stacją PKP Braniewo. To tzw. suchy dok, czyli miejsce, gdzie towary z polskich pociągów przeładowywane są na szerokotorowe pociągi.
Konończuk nie chce powiedzieć, za ile kupił zakład. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na nową warzelnię, linie do rozlewu piwa do kegów i puszek wydał kilka milionów euro. Biznesmen wierzy, że nie utopi tych pieniędzy w błocie i jest skazany na sukces.
- Na początek zalejemy naszym boskim napojem tereny od Szczecina po Białystok i Bydgoszcz - zapowiada. - W Braniewie mamy jeden z najnowocześniejszych browarów Europie, który produkuje zdecydowanie najlepsze piwo w Polsce.
Zakład ma produkować ok. 1 mln hektolitrów piwa rocznie - wielokrotnie mniej niż duże polskie browary. Dla wielu mieszkańców Braniewa rozwój browaru to jedyna szansa na wyrwanie się z bezrobocia, ponieważ to największy zakład produkcyjny w mieście. - Braniewo bez browaru to jak Kraków bez Wawelu - mówi Henryk Mroziński, burmistrz Braniewa. - Wspieramy nowego właściciela, jak możemy - przez ostatnie pół roku zwolniliśmy go z płacenia podatku od nieruchomości, a teraz będziemy stosować maksymalne ulgi . Pomożemy też w promocji, udostępniając za darmo miejsce na billboardy.
Gazeta Wyborcza
Grzegorz Szaro, Sławomir Sowula