Browar uciekł spod młotka
- Potwierdzam, że korporacja nadal prowadzi rozmowy z inwestorem, który ma wspólnie z nami utworzyć centrum biurowo - handlowo - usługowe na terenie dawnego browaru, oczywiście wkomponowane w scenerię zabytku techniki, jakim są najstarsze budynki, ze słodownią na czele. Ogłoszenie o licytacji skomplikowało te negocjacje, lecz w mojej opinii powinny się zakończyć lada dzień - mówi Piotr Dominiak, przedstawiciel LCC w Częstochowie.
Korporacja nie kryje żalu pod adresem magistratu, że o ściągnięcie zaległego podatku od nieruchomości zwrócił się do Urzędu Skarbowego, lecz z drugiej strony miasto i tak wykazało anielską cierpliwość, skoro od 2000 roku nie wpłynęła od LCC ani złotówka. Kwoty należności nie ujawniono, lecz mogła sięgać miliona złotych. W tym samym czasie korporacja miała już inwestować na tym terenie, za to wciąż szuka wspólnika.
Z rozwoju sytuacji najbardziej zadowoleni są członkowie częstochowskiego kręgu Bractwa Piwnego, organizacji konsumenckiej, która od lat zabiega o zachowanie najstarszej części browaru w oryginalnej formie.
- Obserwujemy to, co dzieje się wokół browaru z dużym niepokojem. Bez remontów zabezpieczających budynki mogą się po prostu zawalić, już teraz do wielu miejsc nie można wejść z powodu zagrożenia. Wiemy, że pozostałe jeszcze wyposażenie było zajęte i zaplombowane przez skarbówkę, oby nie zostało wyprzedane po cenie złomu - komentuje Arkadiusz Michalski z Bractwa Piwnego.
Piotr Piesik - POLSKA Dziennik Zachodni