Aktualności

Szczury już dawno wyprowadziły się z dawnego suwalskiego browaru, bo nie znalazłyby tutaj nic do jedzenia. Obiekt regularnie odwiedzają natomiast zbieracze złomu i zwykli wandale. Efekty ich działalności widoczne są nawet na pierwszy rzut oka.

- W zimie było trochę spokoju, ale teraz lepiej ten teren omijać z daleka - narzeka mieszkanka pobliskiej kamienicy. - Po zmierzchu dzieją się tam różne dziwne rzeczy. Pewnie jeszcze wszystkiego nie rozkradli, ale to tylko kwestia czasu.

Można wchodzić

Otwarta prawie na oścież metalowa furtka zaprasza wszystkich do odwiedzin. Nie trzeba skakać przez ogrodzenie. W czasie półgodzinnego spaceru pomiędzy stertami śmieci i gruzów nie zauważyłem żywego ducha. Ruiny od wielu miesięcy nikt nie dozoruje.

Czasem w okolicy pojawia się policja albo straż miejska. Kiedyś nawet na gorącym uczynku udało się złapać złomiarzy, którzy wywozili pokrywy od studzienek kanalizacyjnych. Zazwyczaj jednak intruzi czują się tu, jak u siebie w domu.

Tak jest od paru lat, gdy ogłoszono upadłość Browaru Północnego, przejętego wcześniej przez spółkę Sulimar z Piotrkowa Trybunalskiego.

Pracownicy dostali wypowiedzenia, wywieziono wartościowe urządzenia, a resztą dobytku nikt się nie interesował. Strażacy musieli gasić pożar jednego z pozostawionych bez dozoru dawnych magazynów.

O wyczynach wandali pisaliśmy parokrotnie. Reportaż na ten temat nakręciła jedna z ogólnopolskich stacji telewizyjnych.

Zrobienia porządku i zabezpieczenia posesji parokrotnie od firmy Sulimar domagał się Urząd Miejski w Suwałkach. Przychodziły jakieś wymijające odpowiedzi.
 

Ireneusz Sewastianowicz, Gazeta Współczesna, Wspolczesna.pl