Azyl dla pijaków i złomiarzy
Prawdziwy azyl dla pijaków i zbieraczy złomu - komentują mieszkańcy pobliskich ulic. - Nikogo to nie interesuje. Zwłaszcza po zmierzchu lepiej tamte okolice omijać z daleka. Trzeba czekać, aż wszystko rozszabrują i wtedy będzie spokój.
Pretensje są kierowane przede wszystkim pod adresem firmy z Piotrkowa Trybunalskiego, która jest formalnym właścicielem terenu i pustostanów. Nie zdecydowała się nawet na zatrudnienie dozorcy.
Dostaje się jednak również policji i straży miejskiej.
- Jakoś omijają te strony - narzeka kobieta, która swoje nazwisko zastrzega do wiadomości redakcji. - Aktywnością nie wykazuje się też konserwator zabytków, chociaż zwykle upomina się o najgorsze rudery.
Browar nie istnieje już od dwóch lat. W momencie likwidacji większością udziałów dysponowała firma z Piotrkowa Trybunalskiego. Pracownicy poszli na bruk, a właściciele przystąpili do demontażu urządzeń. Wtedy browar palił się po raz pierwszy, wskutek zaprószenia ognia. Spłonął dawny magazyn.
Kolejny pożar niedawno spowodowali złomiarze, którzy wypalali "odzyskane” miedziane kable. - Jest to potencjalne zagrożenie i trzeba zrobić porządek - uważa Dariusz Siwicki, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Suwałkach.
Z taką opinią zgadza się Krzysztof Kapusta, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach.
- Po ostatnim incydencie postanowiliśmy teren browaru objąć dokładniejszym nadzorem prewencyjnym. Próbujemy też skontaktować się z właścicielem i przypomnieć, że powinien zapobiec dewastacji obiektu - mówi K. Kapusta.
Również my usiłowaliśmy wczoraj skontaktować się z szefami firmy w Piotrkowie Trybunalskim. Bezskutecznie. Okazało się, że nie ma nikogo, kto udzieliłby informacji.
(fot: I. Poczobut)
Ireneusz Sewastianowicz Gazeta Współczesna.pl